Ekonomia muzykancka i jej przemiany

Dość przypadkowo natrafiłem na artykuł Williama Nolla Economics of Music Patronage among Polish and Ukrainian Peasants to 1939 z 1991 r. W dużym skrócie, opisuje on zmieniające się warunki ekonomiczne, w jakich rozwijała się wiejska kultura muzykancka w okresie między połową XIX wieku a II wojną światową. Autor jest amerykańskim etnomuzykologiem z Harvardu (pracującym w Ukrainian Research Institute), a swoje wnioski oparł na literaturze pochodzącej z różnych krajów Europy Środkowo-Wschodniej oraz na własnych badaniach terenowych prowadzonych głównie w Polsce (w latach 80.) i na Ukrainie. Interesujący jest zatem szeroki zakres terytorialny, jaki wziął pod uwagę, ale także osadzenie autora poza polem polskiej etnomuzykologii, folklorystyki i osób zajmujących się muzyką ludową w sposób nieakademicki.

Autor rozpoczyna swój tekst od rekonstrukcji uwarunkowań ekonomicznych i społecznych instrumentalistów do ok. połowy XIX w.  Z grubsza można je streścić następująco:

Pozycja socjoekonomiczna muzykantów

Wiejskich muzykantów pozycjonuje on jako małorolnych (rzadziej bezrolnych) chłopów, którzy traktowali muzykę jako dodatkowe źródło dochodu (w dodatku niecałoroczne). Niezbyt wysoki był również ich status społeczny (włącznie z przypisywaniem im przez społeczność cech demonicznych), a uprawiana przez nich profesja nie sprzyjała awansowi w lokalnej hierarchii społecznej (w tym np. dobremu ożenkowi).

Pozycja na lokalnym rynku

Muzykanci obsługiwali jedynie lokalny rynek, na którym popyt przewyższał podaż (o czym świadczy dostosowywanie terminu wesela do dostępności muzykanta). Przyczyniał się do tego wysoki „poziom zrytualizowania”, który wymuszał na muzykancie posiadanie bardzo specyficznej wiedzy odnośnie miejscowych obyczajów. Istotne znaczenie miała również powszechna znajomość i zgodność ocen, co do jakości instrumentalistów. Z drugiej strony, sami muzykanci posiadali wiedzę na temat „jakości” nabywców – u kogo mogą liczyć na lepsze traktowanie i wyższe datki od gości.

System wynagradzania

Najważniejszą okazją do zarobku (w naturze lub w formie pieniężnej) były wesela. Rola dochodu uzyskiwanego przez muzykantów w innych okolicznościach była znacząco mniejsza i przeważnie było to wynagrodzenie w naturze.

Odnośnie wesel: pierwsza płatność była ustalana z góry przed uroczystościami. Dalsze wynagradzanie (i często stanowiące największą część dochodu z wesela) przyjmowało różną postać i było zróżnicowane regionalnie (zależało też od części obrzędu), jednak na ogół miało postać datków od gości – jego ciężar płatności rozkładał się zatem na wielu uczestników (czyli w praktyce – na większość dorosłej populacji wsi).

Charakter usług

Autor zwraca uwagę, że samo uczestnictwo muzykanta w uroczystościach weselnych nie miało czysto rynkowego charakteru, ale było częściowo powinnością grajka. Występując w swojej roli, instrumentalista miał obowiązek wypełnienia wszystkich rytualnych wymogów oraz znajomości lokalnego repertuaru. Opisując zwyczaj zamawiania melodii przez przyśpiewywanie jej przed kapelą, Noll podkreśla, że same melodie nie były improwizowane – rolą grającego było raczej odgadnięcie, jaką melodię śpiewający miał na myśli.

Rola rodziny

Muzykanci często funkcjonowali w kapelach rodzinnych, które były pod tym względem podobne do innych form wiejskiej rodzinnej przedsiębiorczości. Blisko połowa wywiadowanych przez autora muzykantów uczyła się fachu w ramach kapel członków ich rodzin, a zarazem twierdziła, że większość starszych od nich grajków uczyła się w podobny sposób.

Odnośnie zjawiska uczenia się gry przez osoby spoza rodzin muzykanckich (poprzez terminowanie u „mistrza”), autor na podstawie własnych wywiadów stwierdza, że zjawisko to było rzadsze w poprzednim pokoleniu (przed I wojną światową). Częstsze od niego było uczenie się samodzielne poprzez obserwację grających sąsiadów.

Rola regionów

Noll przywołuje podejście, zgodnie z którym region determinowany jest ekonomicznie przez lokalne centra gospodarcze. Zakłada się w nim, że do XIX w. dla każdej wsi istniało przeważnie tylko jedno takie centrum i że było ono w miarę trwałe przez kilka pokoleń. Konieczność wymiany handlowej wymuszała na okolicznych mieszkańcach spotykanie się i pośrednio wymianę kulturową, co sprzyjało utrzymywaniu odrębności regionalnych, także muzycznych.

Tutaj też zaczyna się opis potencjalnych przyczyn gwałtownych przemian świata muzykanckiego zachodzących już od połowy XIX w. Warto dodać, że Noll zatrzymuje się na latach 30. XX w. – nie zajmuje się zatem przemianami związanymi z systemem socjalistycznym.

Rozwój sieci ekonomicznych

Przy takiej interpretacji regionów, nie dziwi, że jedną z głównych przyczyn w zmianach tradycji muzycznych autor upatruje w ekspansji sieci ekonomicznych tworzących coraz gęstsze i mocniejsze powiązania międzyregionalne, narodowe, a ostatecznie – międzynarodowe. Przyczyniło się do tego m.in. uwłaszczenie chłopów, dające im szersze możliwości udziału w prowadzeniu handlu.

Rozwój świadomości narodowej

Obok powiązań gospodarczych Noll wskazuje na rolę politycznego upodmiotowienia chłopów i rozwój instytucji ogólnonarodowych. Wspomniane uwłaszczenie, przyznanie praw obywatelskich oraz rozwój świadomości narodowej przesunęły ciężar powinności spoczywających na mieszkańcach wsi ze społeczności lokalnych na poziom państwowy. Z kolei różnorakie państwowe instytucje (jak sieć wiejskich bibliotek czy domy kultury) zwiększały powiązania między wsią i miastami.

Służba wojskowa

Następnym źródłem poszerzenia kontaktów kulturowych była, zdaniem Nolla, służba wojskowa (związana z intensywną wymianą kulturową rekrutów pochodzących z różnych regionów i wysyłanych w rejony odległe od ich miejsca pochodzenia), która obejmowała coraz większy procent populacji, a zarazem stawała się coraz krótsza. Do I poł. XIX w. służba w armii była na tyle długa i trudna, że jeżeli nawet ktoś z niej wracał, to był już stary i schorowany – miał zatem niewielki wpływ na lokalną kulturę muzyczną.

Wzrost zamożności wsi

Poprawa ekonomicznej sytuacji wsi skutkowała tym, że bogatsi mieszkańcy mogli zamawiać coraz lepszych muzykantów z coraz odleglejszych regionów. Sprzyjało to ujednolicaniu repertuaru (a pośrednio jego unowocześnianiu na międzynarodowe polki, walce i inne tańce miejskie). Dodatkowo, w coraz większym stopniu stać było wiejskie rodziny na opłacenie dzieciom chcącym grać nauczyciela. Sprzyjało to wprowadzaniu miejskiej techniki gry i repertuaru.

Pośrednio doprowadziło to do urynkowienia fachu muzykanckiego – coraz bardziej grający był zwykłym sprzedawcą swojego czasu i umiejętności. Nakładała się na to również zmiana systemu wynagrodzenia – koszt kapeli był w całości pokrywany przez rodziny pary młodej, bez partycypacji pozostałych uczestników. Ponadto, zróżnicowanie zamożności zwiększało zróżnicowanie stawek płaconych kapelom. W rezultacie rosła konkurencja między muzykantami oraz presja w kierunku podążania za nowymi modami stylistycznymi i repertuarowymi.

Elektryczność

Najbardziej chyba trywialną przyczyną wymienianą przez Nolla jest elektryfikacja wsi (a także miast, które na wsie promieniowały), a co za tym idzie – rozprzestrzenianie muzyki radiowej i odtwarzanej. Autor widzi związek między popytem na muzykę w stylu miejskim w danej wsi a jej elektryfikacją oraz bliskością geograficzną miasta.

Uproszczenie obrzędowości

Skrócenie wesel wymusiło uproszczenie obrzędu i odrzucenie szeregu związanych z nim praktyk. W efekcie, zmniejszyły się oczekiwania wobec muzykantów odnośnie znajomości lokalnej specyfiki muzyczno-obrzędowej. Dlaczego wesela uległy skróceniu – tego w artykule nie ma.

Skutkiem wymienionych przemian było przekształcenie profesji muzykanta na podobny sposób, w jaki chłop został przekształcony w przedsiębiorcę rolnego.


Od siebie mogę dodać, że sposób w jaki Noll zarysowuje dawną kulturę muzykancką sugerowałby dużą mniejszą zmienność muzyki tanecznej do połowy dziewiętnastego wieku niż można byłoby sądzić na podstawie obserwacji jej stanu z pierwszej połowy wieku dwudziestego.  Trzema kluczowymi stabilizatorami byłaby silna zależność między muzykantem a wszystkimi mieszkańcami danej wsi, niska mobilność chłopów i ograniczone przestrzennie pole kontaktów kulturowych, a także dominująca rola przekazu wewnątrzrodzinnego.

Zarazem artykuł stawia szereg hipotez na temat roli różnych procesów modernizacyjnych na kształt wiejskiej kultury muzycznej, z których część przynajmniej mogłaby być zweryfikowana i uściślona. Można sobie wyobrazić zbiór danych opisujący np. polskie jednostki administracyjne, którym przypisane byłyby takie informacje jak odsetek ludności rekrutowanej w różnych okresach do armii, lata elektryfikacji, odległość do najbliższego dużego miasta, zmienne przybliżające średni poziom zamożności gospodarstw wiejskich, istnienie różnego rodzaju instytucji kultury oraz szereg zmiennych opisujących „stan zachowania folkloru” (występowanie strojów ludowych, ilość nagrań muzycznych zebranych w czasie Akcji Zbierania Folkloru Muzycznego, liczba występujących z danej jednostki na Festiwalu Śpiewaków i Kapel Ludowych w Kazimierzu – i co jeszcze wyobraźnia podsunie…). Reszta to kwestia zastosowania odpowiednich narzędzi statystycznych.

Mam wielką nadzieję, że prędzej, czy później takie przedsięwzięcie zostanie przeprowadzone – pozwoliłoby ono przebadać w sposób bardziej rygorystyczny, jaki wpływ na tradycyjną obyczajowość miał splot zjawisk rozpoczęty wraz z industrializacją i epoką nowoczesną.

 

Materiały pisemne, autorskie materiały graficzne oraz audiowizualne przedstawione na stronie objęte są ochroną prawnoautorską i nie mogą być wykorzystywane w całości lub części bez zgody autora. © Rafał Miśta 2019

Wstępy do melodii tanecznych

Jednym ze współczesnych znaków rozpoznawczych oberków (ale też kujawiaków, mazurków itp.) jest charakterystyczne czterotaktowe wprowadzenie. Np. takie jak tutaj:

Stanisław Klejnas – oberek weselny (źródło):

W zależności od regionu, tańca, a nawet konkretnego instrumentalisty, może być ono szybsze lub wolniejsze, bardziej lub mniej rozdrobnione – ogółem zróżnicowane pod kątem najróżniejszych szczegółów wykonawczych. Przykładowy schemat rytmiczny takiego wprowadzenia jest następujący:

wstep-1Aleksander Pawlak w książce „Folklor muzyczny Kujaw” (1981), powstałej na bazie nagrań z Akcji Zbierania Folkloru Muzycznego z lat 50., scharakteryzował je następująco:

„Melodie trójmiarowe, a szczególnie kujawiaki poprzedzone są czterotaktowym wstępem, który u niektórych wykonawców wyprzedza właściwy taniec. Wstęp ma charakter wybitnie rytmiczny, nie posiada bowiem uformowanej melodii. Jego ukształtowanie rytmiczne należy do typu mazurkowego. (…) Wstęp wprowadza uczestników zabawy w rytm i tempo tańca. Zwłaszcza ostatni jego dwutakt, nawiązuje do tempa następującej po nim melodii wolnego kujawiaka czy szybkiego oberka. (…) Nie stosuje się natomiast wstępu do melodii obrzędowych o rytmach mazurkowych, ponieważ tych melodii się nie tańczy.”

Wg. Pawlaka wprowadzenia te związane są zatem ściśle z funkcją taneczną melodii. Podkreśla również, że na Kujawach „rejestruje się je (…) tylko w melodiach trójmiarowych”, a także, że „wzorów zakończeń notuje się znacznie więcej niż wstępów”.

Zestawmy to z tym, co o wstępach pisze Ewa Dahlig-Turek w „Ludowej grze skrzypcowej w Kieleckiem” (1990) – na podstawie własnych badań terenowych:

„Z repertuarem oberkowym w jeszcze większym stopniu niż to miało miejsce w przypadku polek, wiąże się stosowanie krótkich formuł wstępnych. Pełnią one rolę rytmicznego wprowadzenia do tańca, a także – w oberkach o budowie złożonej – łączników modulujących do tonacji kolejnego kolana [członu melodycznego – przyp. mój]. Występują też formuły kończące, wykazują jednak one znaczne zróżnicowanie i wymienność.”

W obu przypadkach autorzy łączą wstępy z funkcją taneczną, zwracają uwagę na ich mniejsze zróżnicowanie niż w przypadku zakończeń, a także na ich częstsze występowanie wśród melodii trójmiarowych (choć w przypadku Kieleckiego – występowanie także wśród polek).

Jakie są wzory tych wprowadzeń? W przypadku melodii kujawskich wypisałem schematy rytmiczne wstępów ze zbioru transkrypcji melodii kujawskich zebranych po II wojnie światowej (Krzyżaniak, Pawlak, Lisakowski 1975):

Typ formuły Nagrania (sygnatura, wykonawca)
kujawy_wzor1 T 1036/18 (Józef Wypijewski)
kujawy_wzor2 T 3104/23, T 3104/24, T 3104/27, T 3104/30 (Józef Kozakowski), T 2231/4 (Piotr Trawiński), T 1032/7 (Leon Kłos), T 2165/5 (Tadeusz Latecki)
kujawy_wzor3.png T 2231/6 (Piotr Trawiński)
kujawy_wzor4.png T 2269/5 (Józef Zieliński)
kujawy_wzor5.png T 2269/3 (Józef Zieliński)
kujawy_wzor6.png T 2269/11 (Józef Zieliński)
kujawy_wzor7 T 2247/8 (Stanisław Wronkowski)
kujawy_wzor8.png T 2269/2 (Józef Zieliński)
kujawy_wzor9.png T 2269/10 (Józef Zieliński)

W przypadku Kieleckiego posłużę się przykładami z książki E. Dahlig-Turek:

kieleckie
Przykłady formuł wstępnych z książki E. Dahlig-Turek „Ludowa gra skrzypcowa w Kieleckiem” (1990), str. 50.

Jak można zauważyć – wszystkie wprowadzenia są czterotaktowe i wszystkie są do siebie dość podobne – tak między poszczególnymi wykonaniami tych samych skrzypków, jak i między skrzypkami, a nawet dwoma dość odległymi regionami. Różnice polegają głównie na rozdrobnieniach i kropkowaniu nut.

Gdyby szukać analogii między ewolucją kulturową a mikroewolucją biologiczną, to owe czterotaktowe wprowadzenia można by przyrównać do niekodujących sekwencji DNA (tej części materiału genetycznego, która nie koduje sekwencji białkowych). Wstępy w melodii tanecznej nie „kodują” samej melodii, a jedynie wprowadzają do niej lub rozdzielają jej kolejne powtórzenia. Kojarzyć się zatem mogą z intronami, tj. niekodującymi sekwencjami w obrębie genu, które rozdzielają sekwencje kodujące (eksony). Ewentualnie z regionami międzygenowymi – niekodującą częścią genomu, która leży między genami. Sekwencje niekodujące różnią się od eksonów tym, że nie pełnią najistotniejszej roli w procesie ekspresji genów – przez co odznaczają się wyższym stopniem nagramadzania mutacji. Jeżeli można je wykorzystać w rekonstruowaniu historii ewolucyjnej organizmów, to raczej w odniesieniu do gatunków blisko ze sobą spokrewnionych (których podobieństwo genetyczne jest wciąż stosunkowo wysokie i – upraszczając – ważniejsze jest „podkreślanie różnic”).

Trzymając się zatem powyższej analogii, formuły wstępne, jako niemające związku z melodią, powinny ulegać częstszym zmianom, być mocno zróżnicowane, a jeżeli mogą nam coś powiedzieć o historii ewolucyjnej melodii ludowych, to raczej w odniesieniu do analizy grup blisko spokrewnionych (cokolwiek miałoby to w kontekście muzyki ludowej znaczyć). Tymczasem, przedstawiony na początku schemat wprowadzenia do oberków/kujawiaków/mazurków wydaje się dość jednolity na obszarze od Kujaw po Kieleckie – co wskazywałoby na: 1) jego niewielką podatność na zmiany w trakcie przekazu międzypokoleniowego, lub 2) działanie jakiegoś innego czynnika stabilizującego i ujednolicającego (np. oddziaływanie środków masowego przekazu, zespołów folklorystycznych) i być może dość krótką historię dominacji tej formuły.

Przesłanką za pierwszym scenariuszem może być np. taka relacja wiejskiego muzykanta: „Kujawiak powinien mieć wstęp czterotaktowy wprowadzający we właściwy taniec, ale niektórzy instrumentaliści opuszczają go.” (opinia Piotra Trawińskiego ur. w 1885 r. w Michalinie k. Niszczew). Wskazywałoby to na istnienie pewnej, uświadamianej  sobie przez instrumentalistów konwencji wykonawczej, którą w przeszłości „należało” przestrzegać (nawet jeżeli z czasem zaczęła zanikać).

Przesłanką za drugim scenariuszem – rozpowszechnienie jednej formuły wprowadzającej w nagraniach muzyki popularnej nawiązującej do folkloru. Oto przykład z 1931 r.:

Szczególnie ciekawa wydaje mi się hipoteza, że owo najbardziej rozpowszechnione wprowadzenie do oberka jest względnie nowe. Jakąś przymiarką do jej zweryfikowania może być przeszukanie dawnych zapisów wykonań melodii ludowych (np. w zbiorach Oskara Kolberga z XIX w.) pod kątem występujących w nich wstępów. Tak też zrobiłem – tzn. sprawdziłem, czy i jakie formuły wprowadzające można znaleźć w tomach „Ludu”.

Zapisów nutowych u Kolberga jest ok. 10 tys. Biorąc pod uwagę fakt, że formuły wprowadzające mogą mieć formę motywu melodycznego, którego zidentyfikowanie jako „wstęp” nie zawsze musi być oczywiste, posłużyłem się następującymi kryteriami uznawania fragmentu melodii za wprowadzenie:

  • jeżeli do melodii dopisany jest tekst, a jej początkowe takty nie mają przypisanych słów (nie uwzględniałem przedtaktów i wstępów jednonutowych);
  • rytmiczny charakter fragmentu (powtarzanie tego samego dźwięku/schematyczne zmiany dźwięku, którym trudno przypisać funkcję melodyczną).

Kryterium raczej sprzyja przeoczeniu formuł wstępnych niż ich znalezieniu tam, gdzie ich nie ma – działa zatem na niekorzyść hipotezy o ich dawnym zróżnicowaniu. Znalezione formuły (tylko rytm, bez wysokości dźwięków) zestawiłem w poniższej tabeli. Jeżeli ktoś znalazłby taką, której nie uwzględniłem, to bardzo proszę o jej wskazanie. Niestety, ale nietrudno przy takim ręcznym spisywaniu coś przeoczyć, a przede wszystkim – nie wszystkie tomy udało mi się przejrzeć.

Przeszukane tomy: 1 (Pieśni ludu polskiego), 2 (Sandomierskie), 3-4 (Kujawy, cz. 1.-2.), 5-8 (Krakowskie, cz. 1.-4.), 9-15 (W. Ks. Poznańskie, cz. 1.-7.), 16-17 (Lubelskie, cz. 1.-2.), 18-19 (Kieleckie, cz. 1.-2.), 20-21 (Radomskie, cz. 1.-2.), 22 (Łęczyckie), 23 (Kaliskie), 24-28 (Mazowsze, cz. 1.-5.), 29-32 (Pokucie, cz. 1.-4.), 33-34 (Chełmskie, cz. 1.-2.), 35 (Przemyskie), 36 (Wołyń), 39 (Pomorze), 40 (Mazury Pruskie), 41-42 (Mazowsze, cz. 6.-7.), 43 (Śląsk), 44-45 (Góry i Podgórze, cz. 1-2.), 46 (Kaliskie i Sieradzkie), 47 (Podole), 48 (Tarnowskie-Rzeszowskie), 49-51 (Sanockie-Krośnieńskie, cz. 1.-3.), 52 (Białoruś-Polesie), 53 (Litwa), 59/I-III (Łużyce, Czechy. Słowacja, Słowiańszczyzna południowa), 72/I-II (Kujawy. Suplement do T. 3. i 4.), 73/I-III (Krakowskie. Suplement do T. 5-8),76 (Kieleckie. Suplement do T. 18-19), 77/I-II (Radomskie. Suplement do T. 20-21), 78 (Łęczyckie. Suplement do T. 22.), 79 (Kaliskie. Suplement do T. 23.).

Typ formuły Źródło (numer tomu . numer zapisu)
wstep_p1_1 19.129
wstep_n1_1 22.547
wstep_p2_1 6.646, 6.653, 6.654, 6.771, 19.66
wstep_p2_2 6.680, 6.743, 21.204, 22.240, 25.272
wstep_p2_3 6.653
wstep_p2_4 19.26
wstep_n2_3 3.80, 4.395, 6.859, 13.86, 21.334
wstep_n2_4 4.130, 13.7
wstep_p2_5 6.862
wstep_p2_6 6.862
wstep_n2_1 11.54, 12.4, 12.151
wstep_n2_2 3.35, 4.398, 13.109, 13.171, 13.274, 21.301, 21.313, 22.571, 25.605, 25.674
wstep_p2_7 72/I.26
wstep_n2_8 4.447
wstep_n2_9 21.313
wstep_n2_10 48.136
wstep_n2_11 13.120
wstep_n2_12 4.180
wstep_p4_1 19.70 (fragment)
wstep_p4_2 2.228
wstep_p4_3 5.8
wstep_n4_1 4.109

Już na pierwszy rzut oka można stwierdzić, że:

  • wśród wypisanych formuł omawiany na początku typ wprowadzenia nie pojawia się ani razu;
  • formuły wprowadzające są bardzo różnorodne (różnią się nawet liczbą taktów).

Co zaskakujące, najbliższe współczesnemu typowemu oberkowemu wstępowi są wprowadzenia do 19.70 i 2.228, a zatem do… krakowiaków z Kieleckiego i Sandomierskiego. Jedyne czterotaktowe wprowadzenie do melodii trójmiarowej pojawia się w tomie kujawskim (4.109). Najczęstszą formułą (występująca aż 13 razy, jeżeli nie rozróżnimy metrum 3/4 i 3/8) jest natomiast dwukrotne wybicie „raz, dwa, trzy”.

Melodie ze wstępami rytmicznymi najczęściej można znaleźć w tomach z Krakowskiego (11 razy), Kujaw i Łęczyckiego (9+3), Wielkopolski (9 razy), Radomskiego (5) i Kieleckiego (4). Oczywiście, należy mieć na uwadze, że poszczególne tomy różnią się ilością i dokładnością zapisów melodii – dlatego też statystyki te więcej mogą mówić o sposobie pracy Kolberga nad poszczególnymi tomami, aniżeli o geograficznym rozkładzie formuł wprowadzających. Co więcej, zastosowane przeze mnie kryterium wyodrębniania wstępów jest bardzo restrykcyjne (myślę nawet, że za bardzo) – większość melodii tanecznych nie posiada dopisanego tekstu, więc została przeze mnie pominięta.

Gdyby jednak założyć, że powyższe wyniki są reprezentatywne dla XIX w. ludowych wykonań instrumentalnych, to można by próbować bronić przytoczoną przeze mnie analogię z sekwencjami niekodującymi DNA – formuły wprowadzające były wówczas mocno zróżnicowane, chociaż występowały na dość zwartym obszarze obejmującym Wielkopolskę i Małopolskę. Jako nieistotne dla przebiegu melodii dodatki mogły bowiem dość swobodnie „mutować”.

I wtem – mniej więcej 150-70 lat temu – z jakiegoś powodu, zaczęły się do siebie upodabniać, by ostatecznie przyjąć jeden dominujący schemat…

 

Materiały pisemne, autorskie materiały graficzne oraz audiowizualne przedstawione na stronie objęte są ochroną prawnoautorską i nie mogą być wykorzystywane w całości lub części bez zgody autora. © Rafał Miśta 2019

 

Mapa folkloryzmu w Polsce

W poprzednim wpisie wspomniałem o trudnościach z obiektywnym określeniem „stopnia zachowania folkloru” w danym regionie. Teraz chciałbym trochę rozszerzyć ten wątek.

Po pierwsze, przez folklor można rozumieć bardzo różne rzeczy (np. muzykę i opowieści przekazywane ustnie, tradycyjne rzemiosło, stroje ludowe), których historia może sięgać czasów bardzo odległych i całkiem niedawnych (np. pochodzące z zagranicy tańce z początku XX w., które zyskały status tradycyjnych i regionalnych).  Po drugie, nie jest oczywiste, co ma oznaczać „zachowanie” folkloru. Folklor może po prostu przetrwać w ustnym przekazie wielokopoleniowym, ale może też zostać odpowiednio spreparowany, tak, aby dało go się wykorzystać do celów ideologicznych czy promocyjnych. Może też zostać zrekonstruowany – co przy braku zachowanych źródeł wiąże się często z (przynajmniej do pewnego stopnia) wymyślaniem go na nowo.

Dużo łatwiejsze jest określenie „stopnia intensywności folkloryzmu” – czyli liczby i częstości wydarzeń związanych z kulturą ludową regionu, liczby twórców ludowych oraz traktowanie regionalnego folkloru przez miejscowych jako czegoś ważnego. Relacja między „stopniem zachowania folkloru” a „stopniem intensywności folkloryzmu” nie jest oczywista i w skrócie ma się tak, jak liczba historycznych budowli do liczby zabytków (o czym pisałem tutaj). Trudno o folkloryzm tam, gdzie nie zachował się dawny folklor, ale też zachowanie ludowych tradycji nie gwarantuje wciągnięcia ich pod parasol ochronny folklorystów.

Aktywna działalność folklorystyczna w danym miejscu jest jednak jakąś przesłanką, by sądzić, że dość długo przetrwały tam ludowe tradycje. Z tego powodu stworzenie mapy folkloryzmu mogłoby pomóc w badaniu czynników sprzyjających zachowywaniu folkloru – można by porównywać ją z mapą opisującą np. gęstość zaludnienia, zasiedziałość ludności, albo żyzność gleb (biorąc oczywiście poprawkę na wymienione powyżej problemy z zależnością między folkloryzmem i folklorem). Możliwości stworzenia takiej mapy jest dużo – np. poprzez wykorzystanie informacji o wykonawcach występujących w czasie Ogólnopolskiego Festiwalu Kapel i Śpiewaków Ludowych w Kazimierzu Dolnym. Ja ze względu na łatwą dostępność danych (wystarczyło napisać prosty program do scrapowania strony internetowej) wykorzystałem informacje o laureatach Nagrody im. Oskara Kolberga – i naniosłem je na mapę powiatów Polski.

laureaciMapa przedstawiająca liczbę laureatów Nagrody im. Oskara Kolberga wg powiatów (dzisiejszy podział administracyjny). Nie uwzględniałem wszystkich nagrodzonych, ale jedynie tych z kategorii I, III i IV.

Uwzględniłem jedynie laureatów z kategorii I (twórczość plastyczna, zdobnictwo, rękodzieło i rzemiosło ludowe, folklor muzyczno-taneczny), III (kapele ludowe) i IV (zespoły folklorystyczne) – czyli tych, które w mniejszym lub większym stopniu związane są z ustnym przekazem kulturowym (łącznie 475 nagród). Każdego laureata przypisałem do któregoś z obecnych powiatów w Polsce, co niestety było czasem dość arbitralne: w przypadku pojedynczych osób z powodu migracji, w przypadku zespołów – różnych miejsc pochodzenia ich członków. Starałem się, aby powiaty opisywały bardziej charakter twórczości (czyli w jakim stylu kapela gra, a rzeźbiarz rzeźbi) aniżeli proste dane socjodemograficzne (gdzie się urodził lub gdzie mieszka). Nie uwzględniłem laureatów spoza obecnych granic Polski. Stąd też powyższą mapę należy traktować jedynie orientacyjnie.

Pierwsze, co zwraca uwagę, to, że pomimo dość restrykcyjnych kryteriów (wielu laureatów nagrody wyłączyłem z analizy), na 380 powiatów aż 144 (ponad 1/3) posiada przynajmniej jednego uhonorowanego reprezentanta. Białe plamy to Pomorze Zachodnie, Ziemia Chełmińska, Dobrzyńska i tereny na północny wschód (m.in. Warmia, Mazury), a także pas od Górnego Śląska przez Częstochowę po Piotrków Trybunalski. Największa liczba laureatów pochodzi z Podhala, Kurpi, Beskidu Śląskiego i Żywieckiego. konturyJeżeli chodzi o rozległość obszarów nagrodzonych, to wyróżnia się duża grupa sąsiadujących ze sobą powiatów, rozpościerająca się od woj. podlaskiego po małopolskie i południowy kraniec woj. śląskiego (oznaczona kolorem niebieskim na mapce obok). W pewnej izolacji jest grupa powiatów w woj. pomorskim  (zielony) oraz grupa z zachodniej i południowej części woj. wielkopolskiego „wdzierająca” się do woj. łódzkiego i dolnośląskiego (pomarańczowy i brązowy).

W trakcie budowy zbioru danych zwróciło moją uwagę to, że niektóre regiony były honorowane od samego początku istnienia nagrody (tj. od 1974 r.), a niektóre pojawiły się w późniejszym okresie jej funkcjonowania. Zachęciło mnie to do zrobienia mapek przedstawiających, z których powiatów pochodzili laureaci (wg współczesnego podziału administracyjnego) w podziale na trzy okresy: 1974-1989, 1990-2004 i 2005-2019.

laureaci_zmiany
Zmiany w rozkładach laureatów Nagrody im. Oskara Kolberga (kategorie I, III i IV) wg powiatów (dzisiejszy podział administracyjny) w podziale na trzy okresy: 1974-1989, 1990-2004, 2005-2019. Kolor pomarańczowy oznacza, że w danym powiecie i okresie nagrodzono 1-2 laureatów, czerwony –  3-4 laureatów, a brązowy – 5 lub więcej.

W pierwszym okresie funkcjonowania nagrody (do 1989 r.) wyraźnie zaznaczała się dominacja Podhala (blisko 30 laureatów z powiatów tatrzańskiego i nowotarskiego), a także wyróżniająca się rola Kurpi (pow. ostrołęcki), Łowickiego i Podlasia (pow. sokólski). W drugim okresie (1990-2004) „odkryte” zostały nowe powiaty: w szczególności w środkowej część dzisiejszego woj. lubelskiego, północnej cześci woj. świętokrzyskiego oraz środkowej części woj. podlaskiego. Parę „łatek” pojawiło się również w południowej części woj. kujawsko-pomorskiego. W trzecim okresie (po 2005 r.) powiaty raczej „zapominano” niż „odkrywano”: dotyczy to zwłaszcza woj. pomorskiego i świętokrzyskiego oraz północnej części woj. mazowieckiego. W rezultacie mapa z lat 2005-2019 bardziej przypomina tę z pierwszych 15 lat funkcjonowania nagrody. Warto mieć przy tym na uwadze, że w I okresie przyznano 151 nagród (w interesujących mnie kategoriach), w II okresie 198, a w ostatnim 126. „Odkrywanie” i „zapominanie” powiatów wiąże się zatem z trendami w liczbie nagradzanych.

Na poziomie pojedynczych powiatów interesująca jest niezmiennie silna pozycja powiatu ostrołęckiego (Kurpie), który w latach 2005-2019 zdobył tylko jedną nagrodę mniej niż powiat tatrzański. W przypadku górali, obok silnego ogniska na Podhalu wyraźnie wzrosło znaczenie Beskidu Żywieckiego i Śląskiego (1990-2019). Ciekawy jest również przypadek powiatu przysuskiego (Radomskie), który był przed 1989 zupełnie nieobecny, rozbłysł w latach 1990-2004 (5 nagród) i do dzisiaj utrzymuje istotną rolę (3 nagrody po 2005 r.).

Ponieważ szczególnie interesuje mnie folklor muzyczny, powyższe ćwiczenie powtórzyłem dla rozkładu laureatów, których dało się powiązać z jakąś aktywnością muzyczną (którą przypisałem laureatom na podstawie dziedzin ich nagród).

laureaciM_zmiany
Zmiany w rozkładach laureatów Nagrody im. Oskara Kolberga (kategorie I, III i IV), którym przypisano działalność związaną z muzyką, wg powiatów (dzisiejszy podział administracyjny) w podziale na trzy okresy: 1974-1989, 1990-2004, 2005-2019. Kolor jasnoniebieski oznacza, że w danym powiecie i okresie nagrodzono 1-2 laureatów, niebieski –  3-4 laureatów, a ciemnogranatowy – 5 lub więcej.

Warto mieć świadomość, że laureaci muzyczni stanowią aż ok. 56% obserwacji w bazie danych (42% dla lat 1974-1989, 60% dla lat 1990-2004 i 66% dla lat 2005-2019 – twórczość muzyczna odgrywa coraz większą rolę w przypadku Nagrody im. Kolberga). Można by zatem oczekiwać, że trendy widoczne w rozkładach laureatów z wyróżnionych przeze mnie kategorii, są dostrzegalne również w przypadku ich znaczącego podzbioru.

Czy tak jest? Niekoniecznie. Przed 1989 r. najwięcej nagrodzonych było z Podhala (16), ale powiaty łowicki, ostrołęcki i sokólski niczym się nie wyróżniały. Po 1989 r. część regionów została od strony muzycznej doceniona: dotyczy to zwłaszcza powiatu przysuskiego (Radomskie – zachodnia część), sieradzkiego, bialskiego (woj. lubelskie), a także powiatu tomaszowskiego (woj. łódzkie). Ostatecznie, mapa nagród z ostatniego 15-lecia nie przypomina tej z pierwszego: obecne „centra” muzyczne to oczywiście Podhale, ale za nim są: Kurpie, Beskid Żywiecki i Śląski oraz Rawskie/Opoczyńskie/Radomskie.

Na trend w rozkładach laureatów muzycznych składa się zatem docenienie aktywności muzycznej, która w pierwszych latach nagrody miała mniejsze znaczenie niż obecnie. Warto podkreślić, że mówiąc o różnicach między powiatami mówimy czasem o różnicy w paru, a nawet jednym nagrodzonym. Można pospekulować, że za dynamikę uhonorowań odpowiada w dużej mierze chęć nagradzania w każdej edycji innego regionu, co powoduje przechodzenie wyróżnienia z jednego powiatu do innego (stąd prawdopodobnie np. przeniesienie „środka ciężkości” Wielkopolski z Regionu Kozła do Biskupizny [pow. gostyński] w latach 1974-2004). Skupianie się na liczbie nagrodzonych w danym powiecie może być też mylne z tego powodu, że raz przyznana nagroda przecież „nie wygasa”, ale świadczy o tym, że było kogo nagrodzić. W dodatku regiony kulturowe często obejmują więcej niż jeden powiat, więc liczba laureatów rozkłada się na większą liczbę jednostek administracyjnych.

Dlatego na koniec powrócę do statystyki odnoszącej się do całego okresu funkcjonowania nagrody z celem zobrazowania „stopnia intensywności folkloryzmu muzycznego”: częstości nagrodzeń muzycznych wg powiatów (liczba różnych lat, w których ktoś z danego powiatu został uhonorowany). Od razu zdradzę, że wygląd rozkładu częstości uhonorowań nie różni się zbytnio od rozkładu liczby nagród (przeważnie w jednym roku był tylko jeden muzyczny laureat z danego powiatu).

laureaciM
Liczba lat, w których nagradzano reprezentantów poszczególnych powiatów Nagrodą im. Oskara Kolberga (kategorie I, III i IV). Najwyższa wartość: 22 w powiecie tatrzańskim.

Gdyby potraktować 45-letni okres funkcjonowania Nagrody im. O. Kolberga jako wyczerpujące podsumowanie działalności folklorystycznej w Polsce, to powyższa mapa przedstawiałaby nastepujący obraz polskiej muzyki ludowej ostatniego półwiecza:

  • największym zagłębiem folkloru muzycznego było Podhale: w szczególności, jeżeli weźmie się pod uwagę liczbę nagród/częstość uhonorowań do niewielkiego obszaru, jaki ten region zajmuje;
  • na drugim miejscu można wskazać takie obszary jak: południową Lubelszczyznę (powiaty janowski i biłgorajski), Beskid Śląski i Żywiecki oraz Kurpie. Tak jak Podhale, są to obszary o dużej koncentracji twórców ludowych związanych z muzyką;
  • Polska nizinna posiada równoleżnikowy łańcuch obszarów o silnej koncentracji folkloru muzycznego – ale zarazem w paru miejscach przerwany: Region Kozła i Szamotuły – Biskupizna – /przerwa/ – Sieradzkie – /przerwa/ – Łowickie – Rawskie/Opoczyńskie – Radomskie – wschodnie Mazowsze (pow. garwoliński) – Podlasie Południowe – Chełmskie. Poprzez Lubelskie łączy się on z wspomnianym już zagłębiem muzycznym na Zamojszczyźnie. Zamojszczyzna łączy się z kolei z zachodnią częścią polskich Karpat poprzez Rzeszowszczyznę i powiat nowosądecki;
  • pozostałe muzyczne regiony Polski są w mniejszej lub większej izolacji i względnie rzadko wyróżniane. Największa wydaje się grupa powiatów w północno-wschodnim skraju Polski (z powiatami giżyckim i augustowskim);
  • do „najuboższych” województw należą: świętokrzyskie, zachodniopomorskie i opolskie.

Oczywiście, powyższa mapa i jej interpretacja jest raczej otwarciem dyskusji niż jej zamknięciem. Np. zastanawiać może nagłe odkrycie powiatu przysuskiego po 1990 r., jak również zupełny brak nagród muzycznych dla woj. świętokrzyskiego. Z pewnością dobrze byłoby skonfrontować ją z mapą stworzoną w oparciu o inne dane (inne nagrody lub inny sposób zoperacjonalizowania „stopnia intensywności działalności folklorystycznej”). Z drugiej strony, o ile można obawiać się niedoszacowywania aktywności twórców ludowych w niektórych regionach, o tyle „zagłębia” są trudne do pominięcia lub stworzenia bez rzeczywistej bazy natężonej działalności folklorystycznej.

Materiały pisemne, autorskie materiały graficzne oraz audiowizualne przedstawione na stronie objęte są ochroną prawnoautorską i nie mogą być wykorzystywane w całości lub części bez zgody autora. © Rafał Miśta 2019

O zaniku folkloru w Ziemi Dobrzyńskiej

Jakiś czas temu miałem okazję natrafić na interesujący cytat z „Opisu kościoła parafialnego, autorstwa ówczesnego wikariusza parafii lipnowskiej ks. Macieja Smoleńskiego” z 1859 r. (na tej stronie, ale ten sam fragment przytacza Oskar Kolberg):

„Lud ziemi dobrzyńskiej w większej części żyje w rozproszeniu, w dalekich od wiosek koloniach, nie zgromadza się na zabawy, nie prowadzi długich pogadanek przed karczmą lub gospodą sołtysa, jak to ma miejsce w innych guberniach królestwa, dlatego też nie żywi między sobą żadnych podań, nie powtarza starych baśni, nie nuci narodowych piosnek, któreby były godne zanotowania. Rozkolonizowanie jak z jednej strony odjęło sposobność młodzieży poznawania złego przed czasem, wdawania się w gorszące rozmowy i śpiewy, tak z drugiej wpłynęło niekorzystnie na charakter wieśniaków.”

Autor postawił w nim ciekawą hipotezę, że zanik kultury przekazywanej ustnie na Ziemi Dobrzyńskiej jest skutkiem ograniczonych interakcji między jej mieszkańcami, które wynikają ze znacznego „rozproszenia” ludności. Brzmi to całkiem rozsądnie (a tym ciekawiej, że ks. Smoleński był naocznym świadkiem tego, co się w tej społeczności działo). Być może rzeczywiście jest tak, że rozproszona sieć osadnicza w wielopokoleniowej perspektywie nie sprzyja zachowywaniu dawnego folkloru, i zależność ta dotyczy nie tylko Ziemi Dobrzyńskiej, ale jest wręcz uniwersalna.

Mapa krain historycznych Polski z portalu histmag.org. Ziemia Dobrzyńska leży na wschód od Torunia i północny-zachód od Płocka.

Z pewnością dobrze byłoby tę hipotezę zweryfikować, przynajmniej w odniesieniu do regionu opisywanego przez Smoleńskiego. Należałoby zatem odpowiedzieć na następujące pytania:

  1. czy Ziemia Dobrzyńska odznaczała się zanikiem ustnego przekazu podań i muzyki?
  2. czy rozproszenie ludności Ziemi Dobrzyńskiej było większe niż w innych regionach?
  3. czy ludność Ziemi Dobrzyńskiej w mniejszym stopniu niż w innych regionach gromadziła się w celach wspólnej zabawy i rozmów?
  4. czy ewentualnego zaniku przekazów ustnych nie można wytłumaczyć w inny sposób?

Odpowiedź na pytanie 1. nie jest wbrew pozorom łatwa – nie ma bowiem dobrego wskaźnika „poziomu zaniku folkloru”. Można wskazać pewne cechy świadczące o jego żywotności – w odniesieniu do muzyki może być to np. oryginalność zachowanego repertuaru i występowanie archaizmów. Jakąś miarą może być też poziom zainteresowania folklorystów (którzy raczej mają skłonność do interesowania się regionami „ciekawymi”, a zatem bogatymi w zachowane tradycje). Ponadto, pozostaje jeszcze oparcie się na opinii ówczesnych obserwatorów lub badaczy.

Odnośnie zainteresowania regionem, stawkę mocno podbija Fryderyk Chopin, który w latach 20. XIX w. spędzał wakacje w Szafarnii na Ziemi Dobrzyńskiej i (jak się zakłada) swoją fascynację folklorem wiejskim wyniósł właśnie stamtąd. W czasach późniejszych, muzyka ludowa tego obszaru nie budziła jednak większej uwagi (w porównaniu do np. Podhala, Kurpi czy nawet pobliskich Kujaw). Niewiele też udało się z niej zarejestrować – jak zanotowała Jadwiga Sobieska omawiając Archiwum Nagrań Polskiej Muzyki Ludowej: W obrębie badanych województw nie uzyskano materiałów z terenów etnograficznych Kociewian, Borowiaków, z Krajny, z Ziemi Dobrzyńskiej i Chełmińskiej. (Sobieska 1966). O zachowaniu dawnych tradycji muzycznych być może dałoby się wnioskować z udziału reprezentantów regionu na festiwalach folklorystycznych oraz nagród i odznaczeń za działalność na rzecz kultury ludowej. Przykładowo, sprawdziłem liczbę laureatów Nagrody im. Oskara Kolberga (przyznawanej od 1974 r.), którzy wywodzili się z Ziemi Dobrzyńskiej – i nie znalazłem żadnego.

Oczywiście, brak uznanych twórców ludowych współcześnie nie musi oznaczać ich braku w okresie bliższym połowy XIX w. (jest to co najwyżej przesłanka). Warto byłoby zwrócić się zatem do relacji ówczesnych. Poza ks. Smoleńskim przytoczyć można Aleksandra Petrowa, który w wydanej w 1878 r. książce „Lud Ziemi Dobrzyńskiej: jego zwyczaje, mowa, obrzędy, pieśni, leki, zagadki, przysłowia i.t.p.” pisał (tu):

„Tradycyj żadnych nasz lud nie przechował. Pamięć o najazdach Krzyżackich, o królowéj Bonie, o słupach żelaznych w jakiéjś dalekiéj rzéce, kołace się jeszcze gdzieniegdzie. W całości jednakże ująć tych gawęd, i wspomnień zestawić nie mogłem.”

Nie jest to opis nadmiernie precyzyjny. W dalszej części książki Petrów wymienia różne zwyczaje i wierzenia ludowe, co świadczy, że jakieś tradycje jednak były podtrzymywane. Prawdopodobnie, autor miał na myśli jakiś konkretny ich rodzaj – może opowieści przekazywane w tradycji ustnej? Gdyby faktycznie chodziło o nie, to jego opinia byłaby zgodna z refleksją Smoleńskiego.

Odnośnie pytania 2. posłużę się mapą sieci osadnictwa wiejskiego (wg typów M. Kiełczewskiej-Zaleskiej):

Mapa prezentuje stan współczesny, podczas gdy relacja ks. Smoleńskiego dotyczy połowy XIX w. Argumentem za jej wykorzystaniem jest jednak względna trwałość charakteru osadnictwa wiejskiego – w dużej mierze odzwierciedla ono warunki naturalne (można zresztą porównać powyższą mapę z chyba trochę starszą tutaj, s. 37). Charakterystycznym jest to, że obszar oznaczony jako „sieć małych wsi i przysiółków dopełniona osadnictwem rozproszonym” to głównie wysoczyzny morenowe północnej Polski. Na tym obszarze leży właśnie Ziemia Dobrzyńska. Ten typ osadnictwa nie należy do zresztą najczęstszych. Samo osadnictwo rozproszone grupowało w 1975 r. ok. 1/4 miejscowości wiejskich (źródło). Jest to zatem wyróżnik regionu na tle kraju.

Pytanie 3. wymaga konfrontacji z innymi źródłami mówiącymi o życiu społecznym regionu w połowie XIX w. Najbardziej oczywistym tropem wydają się zapisy Oskara Kolberga – niestety, opisy obyczajów Dobrzyniaków cytują opisy ks. Smoleńskiego… U Petrowa nie znalazłem żadnej wzmianki na ten temat.

Podsumowując, wydaje się, że Ziemia Dobrzyńska nie należy do regionów o bogato zachowanych tradycjach kultury ustnej, a zarazem odznacza się dość rozproszonym osadnictwem wiejskim. Czy między jednym a drugim istniał związek przyczynowy opisywany przez ks. Smoleńskiego (tj. ograniczony poziom interakcji sąsiedzkich) – tego nie wiadomo. Nawet jeżeli istniał, nie oznacza to, że w pełni wyjaśnia sytuację folkloru w Ziemi Dobrzyńskiej – być może jest ona raczej wynikiem jakichś innych czynników (pytanie 4.).

Spójrzmy na obszary osadnictwa rozproszonego w Polsce – obejmują one Mazowsze Północne (obecne powiaty: sierpecki i ciechanowski), zachodnią część Kurpi Zielonych, Suwalszczyznę, Beskid Żywiecki, powiat ostrzeszowski, a przede wszystkim Kaszuby. Jeżeli coś je łączy, to na pewno nie „poziom zaniku” tradycji muzycznych – są wśród nich bowiem i folkorystyczne pustkowia, i folklorystyczne potęgi.

Nagranie Franciszka Mrowca z Festiwalu Kapel i Śpiewaków Ludowych (1987 r.) – dudziarza reprezentującego dawny folklor Beskidu Żywieckiego.

Zakładając, że mapa typów osadnictwa i współczesny rozkład „zagłębiów muzyki ludowej” odzwierciedla stan XIX-wieczny (a nie mam do tego założenia przekonania), nie wydaje się, by samo rozproszenie sieci osadniczej miało decydować o zaniku tradycji przekazywanych ustnie. Oczywiście, bez odpowiedniej teorii, a zwłaszcza możliwości jej statystycznego przetestowania, proponowanie alternatywnych czynników będzie rozbijało się o pytanie 4.

Gdyby jednak spróbować poszukać innego wyjaśnienia, które byłoby w miarę bliskie hipotezy Smoleńskiego, to warto zwrócić uwagę na przyczyny rozproszenia wsi Ziemi Dobrzyńskiej – cecha ta dotyczyła głównie względnie nowych osad (od XVIII w. – źródło) zasiedlanych przez ludność spoza regionu, która zajmowała nowe tereny dające się przeznaczyć pod uprawę rolną (w znacznej mierze przez Niemców). Można podejrzewać, że osadnicy ci, pochodząc z różnych stron i wzajemnie się mieszając, nie tylko nie byli skłonni pielęgnować folkloru miejscowego, ale też trudniej było im o pielęgnowanie folkloru miejsca pochodzenia. Zróżnicowanie etniczne utrudniało również interakcje społeczne, o jakich wspomina ks. Smoleński (zabawy, pogadanki). Większe znaczenie dla zaniku tradycji ustnych mogło mieć zatem w tym przypadku nie to, jak gęsto rozmieszczone były domostwa, ale to, kto w nich mieszkał.

 

Materiały pisemne, autorskie materiały graficzne oraz audiowizualne przedstawione na stronie objęte są ochroną prawnoautorską i nie mogą być wykorzystywane w całości lub części bez zgody autora. © Rafał Miśta 2019

Teoria zabytków

Tym, co od dawna interesuje antropologów są tradycje – dlaczego trwają, w jaki sposób się zmieniają, a także, jak bardzo są stare. Badanie tradycji jest jednak trudne – nie są to jakieś konkretne mierzalne obiekty, które można by bez problemu zdefiniować, policzyć lub umiejscowić na mapie (tradycja jest tam, gdzie ludzie, którzy ją kultywują i modyfikują, a ci są w ciągłym ruchu). Szczególnie kłopotliwe wydają się tradycje ustne – nie tylko przez swoją wariantowość (czy to jeszcze wariant podania, czy już inne podanie?), ale również niemożność wynotowywania ich wszystkich potencjalnych „nosicieli” (nie da się nagrać wszystkich piosenek znanych przez każdego człowieka) oraz trudność z datowaniem czegoś, czego powstanie nie zostało nigdzie odnotowane.

Być może jakąś drogą do zrozumienia ewolucji tradycji jest skupienie się na czymś bardziej namacalnym, ale pozwalającym prześledzić podstawowe problemy związane z przekazem międzypokoleniowym. Stąd też moje zainteresowanie zabytkami. Wg. Narodowego Instytutu Dziedzictwa zabytek to „dzieło człowieka, bądź rzecz związana z jego działalnością, która stanowi świadectwo minionych czasów (epoki) albo konkretnego zdarzenia. Warunkiem uznania za zabytek jest posiadanie choć jednej z trzech wartości: historycznej, artystycznej lub naukowej, dzięki której zachowanie tego obiektu dla przyszłych pokoleń leży w interesie społecznym” (źródło).

W bardzo dużym przybliżeniu zabytek to materialny odpowiednik tradycji. Zabytki kiedyś powstają (nie będąc wtedy jeszcze zabytkami), muszą przetrwać odpowiednio długi czas (ulegając po drodze modyfikacjom, rozbudowom), a następnie, przy odrobinie szczęścia, zostają otoczone społeczną czcią i objęte ochroną przed zniszczeniem i nieuzasadnionym przekształcaniem.

I tak jak można zastanawiać się, dlaczego w niektórych społecznościach zachowało się więcej dawnych tradycji danego typu niż w innych, tak samo można zapytać: dlaczego w niektórych miejscach zabytków jest więcej?

Kazimierz Dolny – miejsce koncentracji zabytków. Źródło.

Skupiając się wyłącznie na zabytkach nieruchomych (i nie wchodząc w kwestię rabowania i handlu obiektami historycznymi oraz instytucjonalnym gromadzeniu ich np. w muzeach), aby odpowiedzieć na to pytanie, można odwołać się do trzech czynników:

  • liczby obiektów wytworzonych w danym miejscu w przeszłości,
  • szansy przetrwania tych obiektów do dnia dzisiejszego,
  • szansy uznania obiektów za zabytki.

Nie może być dużo zabytkowych budowli tam, gdzie niewiele budowano (por. Włochy z Grenlandią). Jednocześnie mała liczba zabytkowych budynków nie musi świadczyć o cywilizacyjnym zapóźnieniu, ale o historii niesprzyjającej ich zachowywaniu: wojnach, kataklizmach żywiołowych, ale też procesach modernizacyjnych, które nie szczędziły usuwania tego, co przestarzałe. Do tego dochodzi arbitralność w rozpoznawaniu tego, co jest zabytkiem. Jak stary powinien być? Jaki poziom przekształceń pozbawia go statusu zabytkowości? Co z rekonstrukcjami? Co z obiektami starymi i pospolitymi (ogrodzenia, kamienice czynszowe itp.)? Co z obiektami o kontrowersyjnej historii (np. pomniki zbrodniarzy, obozy koncentracyjne)? Czyje i jakie interesy stoją za uznaniem czegoś za zabytek? A przede wszystkim: czy w danym miejscu i czasie w ogóle funkcjonuje pojęcie „zabytku”?

Analiza rozmieszczenia i liczby zabytków jest zatem czymś innym niż prostą rekonstrukcją rozmieszczenia i liczby danego rodzaju obiektów w przeszłości albo ich pozostałości zachowanych obecnie. Dobrze zilustrować ten fakt może prześledzenie takiego potencjalnego wskaźnika „nagromadzenia zabytków” jak liczba obiektów uznanych za światowe dziedzictwo kulturowe UNESCO. W 2018 roku ich globalny rozkład wyglądał tak:

zabytki
Liczba obiektów dziedzictwa kulturowego UNESCO wg państw w 2018 r. Na szaro – brak danych. Opracowanie własne na podstawie danych z tej strony.

Większość obiektów światowego dziedzictwa znajduje się w Europie (zwłaszcza Zachodniej). Budzi to oczywiste kontrowersje, do czego dokładają się badania (np. 1, 2) pokazujące, że znalezienie się na liście UNESCO jest w znacznej mierze rezultatem czynników politycznych, a nie bezstronnej analizy „zabytkowości”.

Jak jednak powinien wyglądać nieupolityczniony rozkład światowego dziedzictwa? W zgodzie z wymienionymi poprzednio czynnikami, niekoniecznie dawałby on każdemu z krajów świata równy udział. Wynika to np. z długookresowego zróżnicowania zaludnienia Ziemi (i dominacji w tym zakresie Chin, Indii oraz Europy Zachodniej) – czyli nagromadzenia potencjalnych twórców przyszłych zabytków:

Gęstość zaludnienia Ziemi – szacunki historyczne. Mapy pochodzą stąd, a ich właściwym źródłem jest artykuł: Goldewijk K. K., Beusen A., Janssen P. (2010). Long-term dynamic modeling of global population and built-up area in a spatially explicit way: HYDE 3.1. The Holocene 20(4), 565–573.

Globalny rozkład gęstości zaludnienia różni się od rozkładu światowego dziedzictwa kulturowego (niedoszacowane wydają się Indie, Chiny oraz obszar Zatoki Gwinejskiej) – chociaż są obszary zbieżne. Nawet w artykule o polityzacji decyzji UNESCO (Frey, Pamini, Steiner 2013) wśród zmiennych wpływających na przyznawanie tytułu światowego dziedzictwa, istotnymi okazały się: „liczba lat przynależności do historycznej cywilizacji”, historyczne wartości PKB na mieszkańca (dla 1500 i 1820 r.) oraz historyczne wielkości populacji państw (dla 1500 i 1820 r.). Moim zdaniem do pełnego obrazu brakuje jeszcze zmiennych opisujących szansę przetrwania dóbr kultury – czyli np. globalnego rozkładu katastrof żywiołowych, tempa degradacji obiektów (np. związanych z relacją między typem wykorzystywanych surowców a klimatem), a także wielkości szkód wojennych. Można podejrzewać bowiem, że w niektórych miejscach konflikty zbrojne są częstsze, a dopuszczany przez strony konfliktu poziom zniszczeń infrastruktury dużo wyższy niż w innych.

W każdym razie, czym innym jest rozkład obiektów światowego dziedzictwa UNESCO; czym innym rozkład miejsc, w których teoretycznie powinny powstawać obiekty zasługujące na ten status; a czym innym rozkład obiektów, które obecnie na ten status zasługują.

A do czego zmierzam: otóż, sądzę, że ilość zachowywanych tradycji w danej społeczności (podobnie jak ilość zabytków) również można wyjaśniać zbliżonymi czynnikami (z grubsza związanych z tworzeniem obiektów przekazu, szansą przetrwania tych obiektów i procesem ich społecznego „uświęcania”; dostosowanych przy tym do przedmiotu i charakteru przekazu). Znając te czynniki i mając historyczne wartości zmiennych, które je opisują, dawałoby możliwość rekonstruowania, jak postępował proces trwania/zaniku tradycji, o których nie mamy i nigdy nie będziemy mieli bezpośrednich informacji.

Materiały pisemne, autorskie materiały graficzne oraz audiowizualne przedstawione na stronie objęte są ochroną prawnoautorską i nie mogą być wykorzystywane w całości lub części bez zgody autora. © Rafał Miśta 2019

Im Grunewald ist Holzauktion

Jeżeli ktoś interesuje się ewolucją kulturową muzyki, to melodia Im Grunewald ist Holzauktion wydaje się być jednym z ciekawszych studiów przypadków. Utwór w wersji ze śpiewem brzmi tak:

A w wersji orkiestrowej tak (źródło):

W każdej brzmi niemiecko i faktycznie –  jak podaje internet (źródła: 1, 2, 3), jego melodia ma być napisana w 1892 przez Franza Meiẞnera.

Piosenka powstała zatem w okresie wzrastającej roli Niemiec w gospodarce i polityce światowej, a jej rozprzestrzenianiu się pomagały również technologie i infrastruktura wytworzona w ramach drugiej rewolucji przemysłowej. Siła polityczna Rzeszy mogła sprzyjać popularności utworu w kręgach klasy średniej i wyższej, a siła ekonomiczna przyciągała migrantów zarobkowych i interesantów, którzy nieśli melodię wśród ludu.

W rezultacie piosenka weszła do kanonu muzyki popularnej w wielu różnych krajach europejskich (m.in. Austrii, Grecji, Norwegii, Estonii, Polsce). Co z perspektywy badawczej jest szczególnie wartościowe – historię owych „wejść” da się często dość szczegółowo odtworzyć, a jeżeli nawet nie, to było to na tyle niedawno (ok. 100 lat temu), że dość łatwo zrekonstruować kontekst, w jakim się one wydarzały. I tak, w Grecji melodia jest znana jako gastouriotikos, gdzie wg tej notki trafiła wraz z wizytą cesarza Wilhelma II na Korfu w 1908 r. Cesarz zamówił ją u lokalnej orkiestry filharmonicznej i tak przedostała się ona do miejscowej publiczności, trafiając na stałe do repertuaru ludowego. Przykład ten dobrze pokazuje rolę oddziaływań politycznych na rozprzestrzenianie się muzyki, a także wpisuje się w teorię „skapywania” muzyki od klas wyższych do niższych (chociaż dobrze byłoby oprzeć go na bardziej wiarygodnym źródle niż internet).

Drugim interesującym przypadkiem jest Norwegia. Do melodii Im Grunewald  Margrethe Munthe dopisała słowa o tematyce bożonarodzeniowej, i tak opublikowana w 1911 r. piosenka pt. På låven sitter nissen stała się norweskim odpowiednikiem Jingle bells (przykład). Nie znam szczegółów, w jaki sposób zdobywała popularność wśród Norwegów, można się jednak domyślać, że dominującą rolę odgrywał tutaj druk oraz odbiorcy w miastach.

Wersje z obu krajów wydają się różnić od oryginalnej na poziomie formy – piosenka norweska oparta jest jedynie o pierwszą i trzecią część Im Grunewald, z kolei wersja grecka ma dodaną część czwartą (tak przynajmniej jest na nagraniach współczesnych wykonań – tu, tu i tu). Niestety, nie mam możliwości sprawdzenia, czy zmiany te zaszły na poziomie aranżacji wersji pierwotnej, czy dopiero później. Czwarta część w wariancie greckim mogła zostać dodana przez orkiestrę filharmoniczną na Korfu, ale również mogła się pojawić, po tym jak stała się już piosenką ludową. Usunięcie drugiej części Im Grunewald mogło być intencją Margrethe Munthe, a mogło być tak, że jedynie dostosowała się ona do popularnego wariantu, jaki był wykonywany w jej otoczeniu.

W tym miejscu ciekawe wydaje się prześledzenie losu melodii w Polsce, gdzie zadomowiła się m.in. w muzyce wiejskiej. Póki co, mam wynotowane jej dwa „ogniska” – jedno na Kurpiach, a drugie pod Krakowem (oba względnie niedaleko od terenu Rzeszy Niemieckiej). W wariantach kurpiowskich znana jest jako przykład olendra. Jeden z nich (z 1926 r. ze wsi Dąbrowy k. Myszyńca) można znaleźć w zbiorze melodii ks. Skierkowskiego:

olender

Źródło: Puszcza Kurpiowska w pieśni. Tom 2. Wyd. Związek Kurpiów, Ostrołęka 2000. Str. 478, nr 477.

Zapis ten ciekawie wypada w zestawieniu z wykonaniami olendra Franciszka Golana (ur. 1920, Jazgarka, pow. Ostrołęka) z 1952 oraz Ignacego Zyśka (Dąbrowy, pow. Ostrołęka, ur. 1919) z lat 70.-80. (?):

Franciszek Golan (źródło):

Kapela z Dąbrów (źródło):

O ile zapis ze Skierkowskiego pod względem formy nie odbiega zbytnio od oryginału (poza usunięciem trzeciej części), o tyle wersja grana przez Golana jest już sporym przeobrażeniem: brak trzeciej części, druga część grana jest jako pierwsza, a sama melodia w ramach części jest bardzo mocno zmieniona. A wszystko to w ciągu jednego pokolenia – od wykonania zapisanego przez ks. Skierkowskiego oddziela ją bowiem ok. 30 lat.

Wariant „krakowski” znalazłem w nagraniach Juliana Harcusia z Iwkowej (pow. Brzesko, ur. 1913). Niestety nie jest on publicznie dostępny, można wysłuchać go w Zbiorach Fonograficznych Instytutu Sztuki PAN. Zaczyna się od części drugiej (granej wolno), a kończy na części pierwszej (granej szybciej). Nagranie ma zaledwie kilkadziesiąt sekund, bez powtórzenia całości, możliwe zatem, że taka kolejność nie odzwierciedla tego, jak melodia była odgrywana w sytuacji „naturalnej” (nie na potrzeby nagrania). Z drugiej strony, zróżnicowanie temp obu części (przejście od kroku wolnego do szybkiego) wydaje się uprawomocniać hipotezę, że doszło do zamiany kolejności zwrotki z refrenem – podobnie jak w wariancie olendra Golana.

Wariant Harcusia nazwany został przez niego tańcem śląskim. Oznacza to, że przynajmniej na jakimś etapie wędrówki Im Grunewald do Iwkowej, musiał on zostać potraktowany jako melodia pochodząca ze Śląska. W tym miejscu warto wrócić do przykładu greckiego – nazwa „gastouriotikos” oznacza tyle, co „z Gastouri” – tj. z miejscowości, którą odwiedzał cesarz Wilhelm II i z którego wywodziła się wspomniana orkiestra filharmoniczna. Nazwa tańca mówi, skąd miejscowa ludność go wzięła – czyli w jakim miejscu przeniknął on do miejscowej kultury ustnej. Gdyby w podobny sposób potraktować nazwę tańca śląskiego, to źródłem melodii dla Harcusia powinien być oddalony o 100 km od Iwkowej Śląsk (dla porównania: odległość w linii prostej między najbardziej oddalonymi na północ i południe punktami Korfu to mniej niż 60 km).

Widać zatem, że bez względu na to, czy melodia trafiała do „ludu” drogą zapośredniczoną przez filharmonię, poprzez wydawnictwa muzyczne, czy za pośrednictwem przekazu ustnego – wszędzie ulegała modyfikacjom na poziomie formy: poprzez dodawanie, usuwanie i zmianę kolejności części. Jest to moja spekulacja, ale podejrzewam, że ostatni rodzaj jest najbardziej charakterystycznym dla ludowych przeobrażeń związanych z przekazem ustnym, podczas gdy zmiany kompozytorsko-aranżacyjne częściej zatrzymują się raczej na dwóch pierwszych.

Obserwacja ta ma znaczenie dla modelowania ewolucji melodii. Ze względów obliczeniowych, wiele metod określania podobieństwa wariantów zakłada tylko trzy rodzaje zmian: insercje (wstawienia dźwięków), delecje (usunięcia dźwięków) i substytucje (podmienienia jednego dźwięku na drugi) – czyli odpowiedników mutacji punktowych w ewolucji molekularnej.

Rola substytucji i delecji w ewolucji Scarborough Fair. Dokładny opis można znaleźć tutaj: https://www.nature.com/articles/s41599-019-0221-1/figures/3. Źródło: Savage P. E. Cultural evolution of music. Palgrave Communications volume 5, Article number: 16 (2019).

Przykład ewolucji Im Grunewald dobrze pokazuje, że zmiany zachodzą przynajmniej na dwóch poziomach hierarchii (melodia, forma melodii), na dodatek nie da się zredukować ich do jednego poziomu (np. traktując usunięcie części jako usunięcia bardzo wielu pojedynczych dźwięków) z powodu przetasowywania członów.

Co więcej, można przypuszczać, że wyodrębnienie i analizowanie zmian z różnych poziomów hierarchii formy melodii może dużo powiedzieć o jej historii i „środowisku”, w jakim ewoluowała. O ile oparta na Im Grunewald melodia kurpiowskiego olendra uległa znacznym przekształceniom w strukturze w latach 1926 – 1952, to obecne wykonania zachowują formę melodii wykonywanej przez Franciszka Golana (co daje już prawie 70-letnią tradycję). Podobnie jest z På låven sitter nissen – po odcięciu drugiej części oryginalnej melodii, obecne wykonania zachowują jej formę (a to już ponad 100 lat). Tę stabilność formy można wyjaśnić trojako:

  • z jednej strony, może być to wynik zmian środków przekazu (na nutowy) oraz instytucji (przekaz w ramach zespołów folklorystycznych czy szkół). Melodia przestała wędrować od osoby do osoby na zasadzie „głuchego telefonu”. Przykładowo: wariant melodii olendra Golana był również wariantem prezentowanym przez wpływowy PZLPiT „Mazowsze”.
  • konkurencja między wariantami może prowadzić do wyłonienia się wariantu standardowego na zasadzie podobnej do działania dryfu genetycznego – wystarczy, że jeden z wariantów uzyska na lokalnym rynku przewagę, by z czasem zdominować pozostałe. Środki masowego przekazu jeszcze bardziej ten proces wzmacniają.
  • Im Grunewald miał na początku XX w. charakter melodii „nowej”. Zmiany w formie melodii mogą zatem wynikać z procesów jej dostosowywania do lokalnego obiegu (np. stworzenie piosenki świątecznej, melodii tanecznej uwzględniającej przyzwyczajenie lokalnych tancerzy i muzykantów), czego rezultatem jest w dłuższym okresie trwałość tej formy (po uznaniu jej za „tradycyjną”, powiązaniu jej z tekstem piosenki czy formą taneczną). W przypadku zmian kompozytorsko-aranżacyjnych zmiany te mogą nastąpić za jednym pociągnięciem pióra, w przypadku zmian zachodzących w procesie przekazu ustnego – okres dostosowywania formy może zachodzić nawet przez jedno pokolenie.

Gdyby rzeczywiście mechanizm stabilizacji formy wariantów był powszechnym zjawiskiem w muzyce ludowej (i wynikałby on raczej z dwóch ostatnich wyjaśnień, a nie z pierwszego), to zmiany form niosłyby ze sobą informację, którą dałoby się wykorzystać do rekonstrukcji tego, kiedy i w jaki sposób dana melodia pojawiła się w danej społeczności (w czasach przedradiowych). Im większa różnica w formach wariantów z danego czasu i miejsca – tym większe prawdopodobieństwo, że na tym obszarze melodia weszła w miarę niedawno jako „coś nowego”.

 

Materiały pisemne, autorskie materiały graficzne oraz audiowizualne przedstawione na stronie objęte są ochroną prawnoautorską i nie mogą być wykorzystywane w całości lub części bez zgody autora. © Rafał Miśta 2019