Proces strukturalno-demograficzny Polski (3): antropometria i X-XVIII w.

Zmienne antropometryczne to np. wzrost ludzi, wskaźnik BMI i różnorakie wskaźniki związane z ludzkim ciałem (czyli pośrednio ze stanem zdrowia, poziomem i jakością konsumpcji), które określane są na podstawie pomiarów (żyjących osób lub szczątków). W analizie procesu strukturalno-demograficznego mają dwie ogromne zalety: można znaleźć opublikowane dane obejmujące dość spory zakres historii (dzięki badaniom archeologicznym, ale także badaniom antropometrycznym towarzyszącym poborom rekrutów od XIX wieku), a ponadto są bezpośrednio związane z jedną z podstawowych zmiennych TSD – poziomem życia ludności. Jak zwracają uwagę Turchin i Nefedov, zmiany średniego wzrostu populacji całkiem dobrze pokrywają się z chronologią cyklów sekularnych (cytat). Średni wzrost dobrze oddaje sekularną dynamikę także w przypadku postindustrialnego USA, a jego zmiany korelują ze zmianami realnych płac.

Jak już zastrzegałem, staram się korzystać ze zmiennych łatwo dostępnych w internecie. W tym wypadku dostępne są nie tyle same dane, ile ich analizy. Nie chcąc zbytnio przedłużać tego wpisu, poświęcę go przeglądowi jednej publikacji, której tematyka bardzo dobrze pasuje do pytania, na ile wskaźniki antropometryczne korespondują z cyklami sekularnymi. Nb. w antropologii fizycznej funkcjonuje określenie „trend sekularny” oznaczający tendencję w kierunku podnoszenia się wymiarów i wagi ludzkiego ciała, obserwowaną od połowy XIX wiek (w węższym znaczeniu) lub po prostu międzypokoleniowe zmiany wskaźników antropometrycznych (istnieje również określenie „zmiany sekularne”). Cykle sekularne dotyczą wielowiekowej dynamiki (wzrosty i spadki) niestabilności politycznej (i związanego z nim szeregu zjawisk demograficznych i społecznych). Są to zatem różne (chociaż zgodnie z TSD do pewnego stopnia powiązane) zjawiska.

Omawianą publikacją jest bardzo ciekawy rozdział „Kształtowanie się wysokości ciała człowieka na ziemiach Polski od X do XVIII wieku” autorstwa Rafała Fetnera z książki „Conditio humana. Studia z dziejów biologicznego standardu życia na ziemiach polskich” (2020 r., dostępna tutaj). Już w jej wstępie znalazłem interesującą z perspektywy TSD uwagę o znaczeniu paradoksu osteologicznego w interpretacji średnich wartości wysokości ciała. Paradoks polega on na tym, że w lepszych warunkach większą szansę przetrwania mają osobniki o gorszym zdrowiu, a zatem i niższym wzroście (i na odwrót: trudne warunki to silny dobór jak najsilniejszych osobników i wzrost średniego wzrostu). Tu warto dodać, że w turchinowych interpretacjach dynamiki wzrostu i jej związku z cyklami sekularnymi rola paradoksu osteologicznego jest pomijana. W cytowanym już fragmencie „Secular Cycles” spadek średniej wysokości ciała interpretowany jest jako rezultat wzrostu presji populacyjnej (a zatem gorszego dostępu do zasobów). Podobnie, w „Ages of Discord” zakładana jest pozytywna korelacja między wzrostem i dochodem oraz ujemna między wzrostem i przeludnieniem.

Przechodząc do właściwego tematu artykułu, Fetner zauważa, że zgodnie z dotychczasowymi badaniami średni wzrost rósł w I poł. drugiego tysiąclecia i spadał po XV w. Uwidoczniła się wówczas różnica między wysokością ciała w miastach i na wsiach. Jego własne analizy podsumuję tabelą nr 3. z książki:

Źródło: tabela z rozdziału „Kształtowanie się wysokości ciała człowieka na ziemiach Polski od X do XVIII wieku” Rafał Fetnera z książki „Conditio humana. Studia z dziejów biologicznego standardu życia na ziemiach polskich”, s. 36.

Ogółem: między X-XII a XIII-XV w. średnia wysokość ciała rosła, między XIII-XV a XVI-XVIII w. malała. Niestety, aby dopasować te wartości do wspominanej w poprzednich postach tezie o długim cyklu sekularnym z trendem integracyjnym w czasach jagiellońskich i końcem w XVIII w. przydałoby się móc porównać średni wzrost w obrębie poszczególnych stuleci (a przynajmniej XV-XVI z XII-XIII i XVII-XVIII w.).

W nieco innych przedziałach czasu są prezentowane dane dla dwóch miast z osobna: Gdańska (X-XIII, XIII-XIV, XV-XVI, XVIII) i Radomia (XI-XII, XIV-XVII, XVIII-XIX). Szczególnie ciekawe są te pierwsze: zgodnie z nimi najwyższe wartości średni wzrost Gdańszczan przyjmował w XV-XVI rosnąc od X-XIII w. i później malejąc. Wynik zbieżny z tezą o jagiellońsko-elekcyjnym cyklu sekularnym – gdyby nie fakt, że sytuacja Gdańska nie jest w pełni reprezentatywna dla historycznej Rzeczpospolitej. Wyniki dla Radomia (wzrost wysokości ciała od XI-XII do XIV-XVII w., a następnie spadek) są również „zbieżne”, niestety przedział XIV-XVII w. jest za długi, by móc coś więcej powiedzieć.

Wtrącę tutaj, że niezbyt „gęsty” podział chronologiczny, jaki jest w omawianym tekście, nie jest wyjątkowy. W rozdziale III „Historii gospodarczej ciała” Michała Kopczyńskiego z 2018 r. podsumowującym badania antropometryczne nad historycznym wzrostem ludności Polski, kompilacja wcześniejszych wyników prezentuje się tak:

Źródło: tabela z książki Michała Kopczyńskiego „Historia gospodarcza ciała. Studia z dziejów biologicznego standardu życia na ziemiach polskich”, s. 70 („Rozdział III. Wysokość ciała jako miernik standardu życia na ziemiach polskich od średniowiecza do początku XIX wieku”).

W dalszej części rozdziału Fetner porównuje sytuację Polski z resztą Europy. Stwierdza podobieństwo we wzroście wysokości ciała w okresie średniowiecza i jej spadku w XVI-XVII w. Odnosi się przy tym do popularnego wyjaśnienia odwołującego się do nowożytnego ochłodzenia klimatu („małej epoki lodowcowej”), zwracając uwagę, że nie jest ono w stanie wytłumaczyć niektórych zmian średniej wysokości ciała na obszarze Polski. Warto wspomnieć, że zgodnie z teorią strukturalno-demograficzną związek między zmianami klimatu a kryzysami demograficznymi i społecznymi nie jest mechaniczny i z grubsza zależy od tego w jakiej fazie cyklu sekularnego jest dana populacja (reakcja na pogorszenie klimatu – tj. zmiany klimatyczne obniżające „pojemność środowiska” – mogą być w danej społeczności bardzo różne w zależności od tego, czy znajduje się ono w trendzie dezintegracyjnym lub integracyjnym).

Ogółem, przedstawione dane nie są niestety zbyt pomocne w ustaleniu początków i końców faz hipotetycznego jagiellońsko-elekcyjnego cyklu sekularnego (co oczywiście nie jest zarzutem do tekstu Rafała Fetnera, który, gdyby kiedyś natrafił na ten wpis, zapewne zdziwiłby się, że ktoś próbował go wykorzystać do takiego tematu; brak konfrontacji z szerszą literaturą to zresztą główny mój zarzut do mojego wpisu). Przyczyną tego jest zbyt mała „rozdzielczość” danych. Można zaobserwować wzrost średniej wysokości ciała w średniowieczu – przynajmniej na bazie danych wykorzystanych w tekście trudno jednak stwierdzić, czy wzrost tego wskaźnika był w tym okresie nieustanny, ani też kiedy dokładnie się zakończył. Ustalenia takie są jednak potrzebne, aby określić moment rozpoczęcia się trendu integracyjnego nowego cyklu sekularnego. Nie wiadomo również, co działo się z omawianym wskaźnikiem w XVI w. – a to byłoby potrzebne do określenia końca trendu integracyjnego (a przynajmniej jego fazy wzrostu). Jedynie spadek średniej wysokości ciała w XVII-XVIII w. potwierdza, że był to okres trendu dezintegracyjnego lub przynajmniej fazy stagflacji trendu integracyjnego.

W każdym razie – trzeba szukać dalej. Z pewnością do tematu jeszcze wrócę, tym bardziej, że nie omówiłem danych dla XIX-XXI w.

Materiały pisemne, autorskie materiały graficzne oraz audiowizualne przedstawione na stronie objęte są ochroną prawnoautorską i nie mogą być wykorzystywane w całości lub części bez zgody autora. © Rafał Miśta 2022

Proces strukturalno-demograficzny Polski (2): liczba ludności

Zgodnie z teorią strukturalno-demograficzną, zmiany wielkości populacji odgrywają kluczową rolę, zwłaszcza jeżeli nie towarzyszy im wzrost dostępnych zasobów (np. powierzchni ziemi uprawnej lub wzrost produktywności). W państwach agrarnych prowadzą do problemu przeludnienia (a wraz z nim ubożenia ludności, migracji, spadku realnych płac i wzrostów cen). Wzrost demograficzny to również wzrost liczby osób aspirujących do statusu elitarnego – a zatem wzrost konkurencji wewnątrzelitarnej. Większa populacja to również potrzeba rozrostu aparatu biurokratycznego, armii i większe koszty funkcjonowania państwa. Efektem wzrostu populacji i presji populacyjnej jest zatem niestabilność polityczna i kryzys państwa, które z kolei wpływają negatywnie na liczbę ludności – poprzez zmniejszanie dzietności, wyższą śmiertelność i emigrację.

Aby obliczać wskaźniki „presji populacyjnej” dobrze byłoby mieć dane o zmianach wielkości populacji. Jak wspomniałem w poprzednim poście, „najlepsze dane” do testowania teorii strukturalno-demograficznej to szeregi czasowe o długości przynajmniej 500 lat, z krokiem czasowym równym co najwyżej 50 lat i odnoszące się do konkretnego obszaru geograficznego. Jak również zastrzegłem, staram się korzystać z danych łatwo dostępnych w internecie. Niestety, natrafienie w ten sposób na tak podstawową informację jak liczba ludności Polski w poszczególnych latach (a przynajmniej 50-leciach) okazuje się być niełatwe, a znaleziska niezbyt wiarygodne. Dostępne szacunki różnią się ogromnie i dotyczą pojedynczych punktów w czasie rozłożonych o kilkadziesiąt lat i więcej.

Zacznę zatem od danych w największym stopniu spełniających moje oczekiwania – tj. oszacowań dawnej populacji Polski z pracy „Atlas of World Population History” McEvedy’ego i Jonesa oraz dostępnych w internecie: bazie danych stworzonej w ramach znanego projektu Maddisona oraz danych zamieszczonych na portalu Clio Infra. Dwa ostatnie zbiory oparte są zresztą w dużej mierze na szacunkach z „Atlasu”. Ich najwiekszą zaletą jest odnoszenie się do współczesnego obszaru Polski (a zatem nieodzwierciedlanie wpływu zmian terytorialnych na liczbę ludności). Wykres dla trzech szeregów (pokrywających się) przedstawia się następująco:

Liczba ludności na podstawie książki „Atlas of World Population History” McEvedy’ego i Jonesa oraz dostępnych w internecie danych z Projektu Maddisona i Clio Infra. Część punktów pokrywa się, a ponieważ rysowane są warstwami (od najstarszych szacunków McEvedy’ego i Jonesa po nowsze Clio Infra) to kolor należy interpretować jako informację „w którym ostatnim zbiorze danych pojawia się szacunek dla danego roku”.

Na wykresie można zaobserwować cztery „przyspieszenia” wzrostu liczby ludności (w XIII, XV, XIX w. oraz boom powojenny po II wojnie światowej) i trzy okresy spadków (XIV w., wojny XX w. i XXI w.). Nie chcę tych zmian interpretować w kategoriach cyklów sekularnych ponieważ jest to wykres zmian populacji, a nie presji populacyjnej (dynamika obu wskaźników może się pokrywać, ale nie musi), widoczne na nim są powszechne trendy cywilizacyjne (wykładniczy wzrost liczby ludności po rewolucji przemysłowej, niski przyrost naturalny przełomu XX/XXI w.), a przede wszystkim same dane mają bardzo szacunkowy charakter. Jak piszą autorzy „Atlasu”:

„Estimates of Poland’s population before the 14th century are based on nothing more than general ideas about likely densities. (…) The first really definite figures – definite not necessarily being the same thing as accurate – are those produced at the time of the 18th-century partitions. (…)”

Do danych od McEvedy’ego i Jonesa odnosi się również Peter Turchin w „Historical Dynamics” (s. 157-158) zwracając uwagę na skłonność autorów do niedoszacowywania zmian (fluktuacji) liczby ludności. Z drugiej strony, jeżeli już wskazują one na jakieś gwałtowne zmiany, to dlatego, że są na nie mocne dowody. W tym kontekście Turchin zestawił ze sobą zmiany populacji w kilku wybranych krajach europejskich na bazie szacunków McEvedy’ego i Jonesa, wskazując na zbieżność w liczbie i czasowym umiejscowieniu cykłów sekularnych (kurczenie się populacji w XIV, XVII i pod koniec XX w.):

Źródło: Peter Turchin (2003): „Historical Dynamics: Why States Rise and Fall”, s. 158.

Powtórzyłem to ćwiczenie (do roku 1950) z tą różnicą, że dodałem do wykresu szereg czasowy dla populacji zamieszkującej dzisiejsze terytorium Polski:

Na podstawie danych McEvedy’ego i Jonesa. Na czarno: liczba ludności krajów europejskich (od góry): Francji, Włoch, Hiszpanii, Niemiec, Czechosłowacji, Portugalii. Na czerwono: liczba ludności Polski.

O ile spadek populacji w XIV w. widoczny jest również w przypadku Polski (chociaż XV-wieczne „odbicie” po nim jest silniejsze niż w przypadku pozostałych krajów), o tyle kryzys XVII-wieczny – już nie (co zaskakujące, biorąc pod uwagę skutki demograficzne wojen tego czasu – zwłaszcza potopu szwedzkiego). Podobną obserwację wynotował Turchin dla Francji, tłumacząc to wspomnianym już niedoszacowywaniem fluktuacji przez McEvedy’ego i Jonesa oraz uśrednieniem dynamiki północy i południa Francji (na potrzeby ustalenia ludności z obszaru współczesnego państwa). W przypadku Polski wzrost populacji jest jednak w tym okresie silniejszy niż we Francji. Kolejną różnicą między polskim szeregiem czasowym a pozostałymi jest znaczniejszy przyrost liczby ludności w XIX w. Tutaj znowu trzeba podkreślić, że dane dotyczą dzisiejszych terytoriów Rzeczpospolitej Polskiej – a zatem np. obszaru Śląska czy Prus Wschodnich, co również może zaburzać obraz dynamiki ludności Polski historycznej.

Obserwacje te są jednak w pewnym stopniu zbieżne są z tymi z poprzedniego postu: XV w. to początek długiego cyklu sekularnego, który trwał aż do XVIII/XIX w., a XIX w. to początek następnego cyklu. Długi nowożytny 400-letni cykl byłby zatem czymś specyficznym dla Polski i odróżniającym ją od reszty krajów europejskich. Czy rzeczywiście tak jest, czy też jest to wyłącznie nadinterpretacja niezbyt wiarygodnych szacunków demograficznych? To pytanie na kolejne wpisy.

Materiały pisemne, autorskie materiały graficzne oraz audiowizualne przedstawione na stronie objęte są ochroną prawnoautorską i nie mogą być wykorzystywane w całości lub części bez zgody autora. © Rafał Miśta 2022

Proces strukturalno-demograficzny Polski (1): wprowadzenie i konflikty

Czytając prace Petera Turchina od dłuższego czasu kusiło mnie, by prześledzić proces strukturalno-demograficzny na danych historycznych dla Polski. W tekście z tamtego roku zasugerowałem, że przypadek Polski mógłby być o tyle ciekawy, że w przeciwieństwie do badanych przez Turchina USA, krajów Europy Zachodniej i Rosji, Polska jako kraj półperyferyjny uzależniona jest w dużej mierze od procesów strukturalno-demograficznych swoich sąsiadów. Można podejrzewać, że aby zrozumieć w pełni turbulencje polskiej państwowości, nie wystarczy układ równań odwołujący się do zmiennych opisujących wyłącznie polskie społeczeństwo, ale konieczne byłoby sprzężenie go z dynamiką społeczeństw sąsiednich.

Na wstępie wyjaśnię jednak pokrótce, na czym polega teoria strukturalno-demograficzna. Jej pierwotną wersję zaproponował Jack Goldstone, który na podstawie analiz porównawczych rewolucji i przewrotów sformułował teorię powstawania niestabilności politycznej. Teoria ta została rozszerzona m.in. przez Petera Turchina, który zastosował do niej modele dynamiczne wykorzystywane w ekologii populacyjnej (sam Turchin jest z wykształcenia biologiem). Dobrym wprowadzeniem do niej jest I rozdział książki „Secular Cycles” (Turchina i Nefedova) oraz całość „Ages of Discord” (Turchina). Warto pamiętać, że w wydaniu Turchina teoria ta służyła początkowo do opisu rozwoju „imperiów agrarnych”, kontrowersyjnym rozwinięciem było przełożenie jej do uwarunkowań państw industrialnych i postindustrialnych (tj. USA w „Ages of Discord”) i tworzenia na tej bazie predykcji „niestabilnych lat 20. XXI wieku”, co znalazło zainteresowanie dziennikarzy (np. tu, czy tu).

Najprostszym wstępem teorii strukturalno-demograficznej (TSD) może być odwołanie się do Malthusa (tj. idei, że populacja rośnie do momentu, kiedy przestaje być w stanie się wyżywić, wtedy wymiera, zasoby stają się znów dostępne, więc populacja znów rośnie), Marksa (klasy wyższe pasożytniczo wyzyskują niższe do momentu, kiedy nie ma czego wyzyskiwać – wtedy jest kryzys, przewrót, po którym znów klasy wyższe itd.) oraz arabskiego średniowiecznego socjologa Ibn Chalduna (regularnie dzikie plemiona pustyni o wysokiej „asabiji” [czyli poczuciu solidarności plemiennej] podbijają cywilizowane społeczności miejskie, które na skutek bezpiecznego i dostatniego życia ową asabiję tracą, a ich elity zwiększają coraz bardziej poziom nadmiarowej konsumpcji kosztem coraz wyższych danin i ucisku dołów społecznych, co prowadzi do kryzysów i wrażliwości na ataki plemion pustyni).

TSD jest miksem tych idei: zmiany demograficzne wpływają na czynniki ekonomiczne (dochody państwa, wysokość płac), instytucjonalne (miejsca pracy w administracji) oraz strukturę społeczną (nadprodukcja elit, struktura etniczna), a splot tych prowadzi do różnych rezultatów, między którymi jest „niestabilność polityczna” (silna walka między frakcjami elit, które mobilizują zradykalizowane i spauperyzowane masy ludzi) i „wielki kryzys”, który oddziałuje na demografię. Ogółem, zmienną wyjaśnianą w modelu jest niestabilność polityczna, a komponentami objaśniającymi: zadowolenie społeczeństwa, konkurencja wewnątrz elit (między ich frakcjami) oraz stan państwa.

Cały model jest dość skomplikowany (za każdą zależnością stoi układ równań dynamicznych), nieliniowy, a jego rezultatem są pseudocykle (pseudo, bo w przeciwieństwie do prawdziwych cykli ich długość i pojawienie się nie jest regularne – co zresztą odróżnia TSD od teorii, które a priori nakładają regularną cykliczność na dawne dane historyczne). Głównym jego przewidywaniem jest skorelowanie różnorakich zjawisk demograficznych, ekonomicznych, instytucjonalnych, które „klastrują się” w 4 zespoły zjawisk następujących po sobie (tj. fazy cyklu sekularnego):

  • trend integracyjny, faza rozwoju: niski poziom niestabilności socjopolitycznej, jedność elit, wysokie realne płace, niskie daniny, rosnące przychody państwa, niskie nierówności majątkowe, rosnąca asabija, optymizm;
  • trend integracyjny, faza stagflacji: rosnący poziom niestabilności socjopolitycznej, wzrost konkurencji między elitami, zmniejszające się realne płace, malejące przychody państwa i rosnące wydatki, prowadzenie wojen zewnętrznych i kolonializm, wysoka i malejąca asabija;
  • trend dezintegracyjny, faza kryzysu: wysoka niestabilność socjopolityczna, nadprodukcja elit, wrogość między frakcjami elit, wysokie obciążenia społeczne na rzecz elit, bankructwo państwa, brak kontroli nad armią i administracją, wysokie nierówności majątkowe, działalność ruchów radykalnych i rewolucje;
  • trend dezintegracyjny, faza depresji: wysoka, ale malejąca niestabilność socjopolityczna, redukcja wielkości elit (wojny, degradacja) i poziomu ich konsumpcji, słaba kondycja finansowa państwa, klęski wojenne, nieefektywne próby „restauracji” przeplatane kryzysami, pesymizm.

W powyższym zestawieniu wybrałem tylko te zjawiska, które łączą zastosowanie TSD do państw agrarnych i współczesnych (w pierwszych ważniejszą rolę odgrywa część demograficzno-maltuzjańska, w drugich – zależności ekonomiczne). Cały cykl sekularny trwa 100-300 (najczęściej 200-300) lat, przy czym jego długość nie jest ściśle zdeterminowana – istotny jest tu rząd wielkości obejmujący kilka pokoleń. Na cykle sekularne nakładają się częstsze cykle dwupokoleniowe (ok. 50-letnie), które mają charakter okresowych złagodzeń i zaostrzeń poszczególnych faz cyklu sekularnego.

To tyle wstępu do TSD. W tym i kolejnych wpisach chciałbym spróbować zilustrować różne składowe procesu strukturalno-demograficznego danymi historycznymi dla Polski (będzie to również okazja do bardziej szczegółowego przedstawienia TSD). Nie obiecuję, że będę to robił regularnie i bez przerw innymi tematami, a ponieważ traktuję ten blog jako notatnik – nie obiecuję, że posty będą konkluzywne.

Zacznę od „nisko wiszących owoców” – tj. różnych ogólnodostępnych danych historycznych w internecie, które można łatwo i szybko obrobić. Podstawowym ograniczeniem w ich doborze jest to, czego dotyczą (powinny być powiązane ze zmiennymi procesu strukturalno-demograficznego), a także jak długie są ich szeregi czasowe i z jakim krokiem czasowym. Jak zwraca uwagę Turchin w „Historical dynamics: why states rise and fall”, dobre dane do weryfikacji TSD to takie, które w sposób wiarygodny obrazują dynamikę (tj. ważne są kierunki i wielkości zmian zmiennych, a nie trafność szacunków ich bezwzględnych wartości) i mają „rozdzielczość” przynajmniej 4 obserwacji na cykl (czyli w przypadku cyklów sekularnych krok czasowy powinien wynosić co najwyżej 50 lat, w przypadku cyklów dwupokoleniowych – ok. 10 lat) oraz obejmują przynajmniej dwa cykle (tj. około 500 lat w przypadku cyklów sekularnych i 200 lat dla cykli dwupokoleniowych). Ograniczenia te są (być może „wbrew pozorom”) bardzo wymagające, przynajmniej w przypadku Polski.

Nie chcąc przedłużać i tak długiego posta zajmę się ciekawymi zmiennymi, które z grubsza ilustrują to, czego – jako Polacy – uczyliśmy się w szkole: liczbą konfliktów zewnętrznych (z Polską) i wewnętrznych (w Polsce) w oparciu o dane Petera Brecke’a. Dodam, że dane te mogą budzić różnorakie kontrowersje, co zapewne nie jest tak istotne, kiedy wykorzystuje je się wskaźniki zagregowane na poziomie europejskim, a staje się bardziej uciążliwe, gdy koncentrujemy się na pojedynczym kraju. A oto, jak się one prezentują:

Liczba konfliktów związanych z Polską w danym roku według danych Petera Brecke’a. Oś w górę: konflikty zewnętrzne (wojny) w podziale na wywołane przez Polskę (jasnoniebieski) i obronne (ciemnoniebieski). Oś w dół: konflikty wewnętrzne (czerwony).

Zaznaczam, że powyższy wykres traktuje dane Brecke’a bardzo dosłownie i bezdyskusyjnie. Wyłaniający się z niego obraz jest jednak dość intuicyjny. Turchin zwraca uwagę, że fazy cyklu dość często pokrywają się z panowaniem poszczególnych dynastii. Okres dynastii Jagiellonów przypadałaby zatem na integracyjną fazę cyklu sekularnego (mało konfliktów wewnętrznych, konflikty zewnętrzne wywoływane, a nie obronne). Czasy elekcyjne to faza dezintegracyjna (konflikty wewnętrzne, zewnętrzne głównie obronne) z fazą kryzysu przypadającą na XVII-XVIII wiek oraz fazą depresji w XVIII/XIX wieku. Okres przed panowaniem Jagiellonów (opierając się wyłącznie na powyższym wykresie!) byłby fazą dezintegracyjną poprzedniego cyklu, a przełom XIX/XX wieku początkiem fazy integracyjnej trzeciego cyklu sekularnego.

Powyżej napisałem, że według Turchina cykl sekularny trwa około 100-300 lat (najczęściej 200-300). Cykl sekularny obejmujący czasy jagiellońskie i elekcyjne trwałby zatem niemal 400 lat. Czym wyjaśnić tę rozbieżność? Po pierwsze, należy zwrócić uwagę, że określenie cykli sekularnych wymagałoby wzięcia pod uwagę większej liczby zmiennych niż tylko liczbę konfliktów (np. z różnych powodów liczba konfliktów przed 1400 i po 1795 nie jest miarodajna, a tym bardziej odróżnienie wojen wywołanych od obronnych). Po drugie, cykle sekularne w zależności od specyficznych uwarunkowań mogą być dłuższe lub krótsze. W szczególności zmienna pod względem długości jest faza depresji, traktowana przez Turchina także jako okres międzycykliczny, mogący trwać tak długo, jak długo nie nadejdzie silny bodziec pozwalający wejść w fazę integracyjną. Po trzecie, jak wspomniałem we wstępie, Polska jest krajem półperyferyjnym, na którego sytuację wewnętrzną dużo większą rolę niż w przypadku np. USA, Francji czy Wielkiej Brytanii odgrywa sytuacja w krajach sąsiednich (i nie tylko).

Materiały pisemne, autorskie materiały graficzne oraz audiowizualne przedstawione na stronie objęte są ochroną prawnoautorską i nie mogą być wykorzystywane w całości lub części bez zgody autora. © Rafał Miśta 2022