Tym, co od dawna interesuje antropologów są tradycje – dlaczego trwają, w jaki sposób się zmieniają, a także, jak bardzo są stare. Badanie tradycji jest jednak trudne – nie są to jakieś konkretne mierzalne obiekty, które można by bez problemu zdefiniować, policzyć lub umiejscowić na mapie (tradycja jest tam, gdzie ludzie, którzy ją kultywują i modyfikują, a ci są w ciągłym ruchu). Szczególnie kłopotliwe wydają się tradycje ustne – nie tylko przez swoją wariantowość (czy to jeszcze wariant podania, czy już inne podanie?), ale również niemożność wynotowywania ich wszystkich potencjalnych „nosicieli” (nie da się nagrać wszystkich piosenek znanych przez każdego człowieka) oraz trudność z datowaniem czegoś, czego powstanie nie zostało nigdzie odnotowane.
Być może jakąś drogą do zrozumienia ewolucji tradycji jest skupienie się na czymś bardziej namacalnym, ale pozwalającym prześledzić podstawowe problemy związane z przekazem międzypokoleniowym. Stąd też moje zainteresowanie zabytkami. Wg. Narodowego Instytutu Dziedzictwa zabytek to „dzieło człowieka, bądź rzecz związana z jego działalnością, która stanowi świadectwo minionych czasów (epoki) albo konkretnego zdarzenia. Warunkiem uznania za zabytek jest posiadanie choć jednej z trzech wartości: historycznej, artystycznej lub naukowej, dzięki której zachowanie tego obiektu dla przyszłych pokoleń leży w interesie społecznym” (źródło).
W bardzo dużym przybliżeniu zabytek to materialny odpowiednik tradycji. Zabytki kiedyś powstają (nie będąc wtedy jeszcze zabytkami), muszą przetrwać odpowiednio długi czas (ulegając po drodze modyfikacjom, rozbudowom), a następnie, przy odrobinie szczęścia, zostają otoczone społeczną czcią i objęte ochroną przed zniszczeniem i nieuzasadnionym przekształcaniem.
I tak jak można zastanawiać się, dlaczego w niektórych społecznościach zachowało się więcej dawnych tradycji danego typu niż w innych, tak samo można zapytać: dlaczego w niektórych miejscach zabytków jest więcej?
Kazimierz Dolny – miejsce koncentracji zabytków. Źródło.
Skupiając się wyłącznie na zabytkach nieruchomych (i nie wchodząc w kwestię rabowania i handlu obiektami historycznymi oraz instytucjonalnym gromadzeniu ich np. w muzeach), aby odpowiedzieć na to pytanie, można odwołać się do trzech czynników:
- liczby obiektów wytworzonych w danym miejscu w przeszłości,
- szansy przetrwania tych obiektów do dnia dzisiejszego,
- szansy uznania obiektów za zabytki.
Nie może być dużo zabytkowych budowli tam, gdzie niewiele budowano (por. Włochy z Grenlandią). Jednocześnie mała liczba zabytkowych budynków nie musi świadczyć o cywilizacyjnym zapóźnieniu, ale o historii niesprzyjającej ich zachowywaniu: wojnach, kataklizmach żywiołowych, ale też procesach modernizacyjnych, które nie szczędziły usuwania tego, co przestarzałe. Do tego dochodzi arbitralność w rozpoznawaniu tego, co jest zabytkiem. Jak stary powinien być? Jaki poziom przekształceń pozbawia go statusu zabytkowości? Co z rekonstrukcjami? Co z obiektami starymi i pospolitymi (ogrodzenia, kamienice czynszowe itp.)? Co z obiektami o kontrowersyjnej historii (np. pomniki zbrodniarzy, obozy koncentracyjne)? Czyje i jakie interesy stoją za uznaniem czegoś za zabytek? A przede wszystkim: czy w danym miejscu i czasie w ogóle funkcjonuje pojęcie „zabytku”?
Analiza rozmieszczenia i liczby zabytków jest zatem czymś innym niż prostą rekonstrukcją rozmieszczenia i liczby danego rodzaju obiektów w przeszłości albo ich pozostałości zachowanych obecnie. Dobrze zilustrować ten fakt może prześledzenie takiego potencjalnego wskaźnika „nagromadzenia zabytków” jak liczba obiektów uznanych za światowe dziedzictwo kulturowe UNESCO. W 2018 roku ich globalny rozkład wyglądał tak:
Liczba obiektów dziedzictwa kulturowego UNESCO wg państw w 2018 r. Na szaro – brak danych. Opracowanie własne na podstawie danych z tej strony.
Większość obiektów światowego dziedzictwa znajduje się w Europie (zwłaszcza Zachodniej). Budzi to oczywiste kontrowersje, do czego dokładają się badania (np. 1, 2) pokazujące, że znalezienie się na liście UNESCO jest w znacznej mierze rezultatem czynników politycznych, a nie bezstronnej analizy „zabytkowości”.
Jak jednak powinien wyglądać nieupolityczniony rozkład światowego dziedzictwa? W zgodzie z wymienionymi poprzednio czynnikami, niekoniecznie dawałby on każdemu z krajów świata równy udział. Wynika to np. z długookresowego zróżnicowania zaludnienia Ziemi (i dominacji w tym zakresie Chin, Indii oraz Europy Zachodniej) – czyli nagromadzenia potencjalnych twórców przyszłych zabytków:
Gęstość zaludnienia Ziemi – szacunki historyczne. Mapy pochodzą stąd, a ich właściwym źródłem jest artykuł: Goldewijk K. K., Beusen A., Janssen P. (2010). Long-term dynamic modeling of global population and built-up area in a spatially explicit way: HYDE 3.1. The Holocene 20(4), 565–573.
Globalny rozkład gęstości zaludnienia różni się od rozkładu światowego dziedzictwa kulturowego (niedoszacowane wydają się Indie, Chiny oraz obszar Zatoki Gwinejskiej) – chociaż są obszary zbieżne. Nawet w artykule o polityzacji decyzji UNESCO (Frey, Pamini, Steiner 2013) wśród zmiennych wpływających na przyznawanie tytułu światowego dziedzictwa, istotnymi okazały się: „liczba lat przynależności do historycznej cywilizacji”, historyczne wartości PKB na mieszkańca (dla 1500 i 1820 r.) oraz historyczne wielkości populacji państw (dla 1500 i 1820 r.). Moim zdaniem do pełnego obrazu brakuje jeszcze zmiennych opisujących szansę przetrwania dóbr kultury – czyli np. globalnego rozkładu katastrof żywiołowych, tempa degradacji obiektów (np. związanych z relacją między typem wykorzystywanych surowców a klimatem), a także wielkości szkód wojennych. Można podejrzewać bowiem, że w niektórych miejscach konflikty zbrojne są częstsze, a dopuszczany przez strony konfliktu poziom zniszczeń infrastruktury dużo wyższy niż w innych.
W każdym razie, czym innym jest rozkład obiektów światowego dziedzictwa UNESCO; czym innym rozkład miejsc, w których teoretycznie powinny powstawać obiekty zasługujące na ten status; a czym innym rozkład obiektów, które obecnie na ten status zasługują.
A do czego zmierzam: otóż, sądzę, że ilość zachowywanych tradycji w danej społeczności (podobnie jak ilość zabytków) również można wyjaśniać zbliżonymi czynnikami (z grubsza związanych z tworzeniem obiektów przekazu, szansą przetrwania tych obiektów i procesem ich społecznego „uświęcania”; dostosowanych przy tym do przedmiotu i charakteru przekazu). Znając te czynniki i mając historyczne wartości zmiennych, które je opisują, dawałoby możliwość rekonstruowania, jak postępował proces trwania/zaniku tradycji, o których nie mamy i nigdy nie będziemy mieli bezpośrednich informacji.
Materiały pisemne, autorskie materiały graficzne oraz audiowizualne przedstawione na stronie objęte są ochroną prawnoautorską i nie mogą być wykorzystywane w całości lub części bez zgody autora. © Rafał Miśta 2019