O atraktorach kulturowych – cz. 1

Jedną z ważniejszych prac dla współczesnej teorii ewolucji kulturowej jest książka Dana Sperbera „Explaining Culture. The Naturalistic Approach” (tutaj w pdf). W niej to zarysowana jest idea epidemiologii kulturowej – tj. opisywania kultury w kategoriach przekazywanych od osoby do osoby reprezentacji kulturowych. Reprezentacje te występują w dwóch postaciach: reprezentacji umysłowych (tj. tego, jak dana reprezentacja kulturowa przechowywana jest w umyśle – czyli wyobrażenia, wierzenia, zamiary) oraz reprezentacji publicznych (tj. tego, jak reprezentacje umysłowe przekuwane są na efekty widoczne przez innych – zachowania, wypowiedzi, przedmioty itp.). Łańcuch przekazu reprezentacji kulturowych polega na tym, że dana reprezentacja publiczna wywołuje w umysłach odbiorców jakiejś jej odwzorowanie – tj. reprezentację umysłową (np. usłyszana melodia zostaje zapamiętana przez słuchaczy). Odbiorcy z kolei, na podstawie swoich reprezentacji umysłowych, zachowują się w określony sposób, tworząc kolejne reprezentacje publiczne (np. jeżeli melodia jest „chwytliwa”, to zostaje później nucona lub grana). W pewnych okolicznościach postać reprezentacji publicznych zostaje w miarę wiernie przekazywana od osoby do osoby, pomimo ciągłych przekształceń na etapie każdego z ogniw tego łańcucha.

Co jest niezwykle istotne – to spostrzeżenie, że proces przekazu reprezentacji kulturowych nie pozostaje bez wpływu na same reprezentacje, które za każdym razem są mniej lub bardziej modyfikowane. Co więcej – zmiany te nie są zupełnie losowe: niektóre przekształcenia są bardziej prawdopodobne, a niektóre mniej. Np. jeżeli myślimy o przekazie ustnym jakiegoś bardzo długiego i obfitującego w nieistotne szczegóły tekstu (np. tego postu), to można podejrzewać, że przechodząc przez taki łańcuch przekazów, bardziej prawdopodobne jest, że skończy on w uproszczonej wersji, a nie w jeszcze dłuższej z jeszcze większą liczbą małoważnych detali. Jeżeli jakieś szczegóły pozostaną – to np. takie, które są niezbędne dla utrzymania znaczenia tekstu, lub takie, które szczególnie pobudzają uwagę odbiorców (seks, obrzydliwości itp.). Mogą też pojawić się szczegóły zmienione – jeżeli np. pierwotny tekst będzie zawierał treści niespójne, które dla słuchaczy wydadzą się błędem opowiadacza („zaprzągł krowę w stajni”), to może on zostać przez nich „poprawiony” („zaprzągł konia w stajni”).

I tak dochodzimy do koncepcji atraktorów kulturowych. Otóż rozkład takich różnoprawdopodobnych przekształceń, to w terminologii sperberowskiej siły atrakcji (tak ja to tłumaczę, w oryg. forces of attraction, więc może bardziej „siły przyciągania”?). Siły atrakcji działają losowo, ale jeżeli łańcuchy przekazów kulturowych będą odpowiednio liczne/długie, to nawet małe różnice w prawdopodobieństwach możliwych modyfikacji będą w długim okresie skutkowały częstszym występowaniem pewnego typu wariantów danej reprezentacji kulturowej. Osobiście porównałbym ten proces do formowania się otoczaków: na początku mamy różnokształtne odłamki skalne, które niesione prądem strumieni i rzek obijają się o dno oraz inne odłamki, przez co ulegają przekształceniom. Bardziej prawdopodobne jest, że otarcia będą prowadziły do wygładzania się ich krawędzi, a nie do powstawania nowych – co skutkuje tym, że u ujścia wszystkie te kamienie mają dość podobny jajowaty i kolisty kształt. Oczywiście, różnią się między sobą – są większe, mniejsze, bardziej płaskie i pełniejsze – występują jednak w dużo bardziej podobnych do siebie wariantach, niż na początku rzecznego spławu.

Dan Sperber ilustrował swoją koncepcję takim oto diagramem reprezentującym wędrówkę wariantów reprezentacji kulturowej po przestrzeni możliwości (tj. 10 x 10 komórek reprezentujących różne możliwe warianty)

Źródło: Dan Sperber (1997) Selection and attraction in cultural evolution. In M. L. Dalla Chiara et al. (eds.), Structure and Norms in Science (Kluwer), 409-426. A dokładniej – str. 419.

W tym przykładzie reprezentacja kulturowa jest co jakiś czas kopiowana i modyfikowana, co „przenosi” jej kopię w przestrzeni możliwości do komórki w jednym z 8 potencjalnych kierunków (górny rysunek). Niektóre kierunki są jednak bardziej prawdopodobne (te wskazujące na ciemne kwadraty na dolnym rysunku) niż inne, przez co po wielu turach takiego kopiowania z przekształceniami coraz więcej reprezentacji kulturowych kończy w wariantach bliskich ciemnym kwadratom. Rozkład prawdopodobieństw „bycia skopiowanym” w różnych kierunkach – to siły atrakcji. Obszary wokół których ostatecznie gromadzą się warianty reprezentacji kulturowej – to atraktory.

Warto mieć na uwadze kontekst, w jakim idea ta powstawała – a mianowicie w konflikcie z innymi nurtami ewolucji kulturowej, zgodnie z którymi dana cecha kulturowa jest stabilna (a zatem, której kolejne warianty nie zmieniają się znacząco) wówczas, gdy przekaz kulturowy jest dostatecznie wierny. Przykładowo, aby wyjaśnić dlaczego jakaś melodia była w zbliżonym kształcie przekazywana przez pokolenia można odwołać się do wierności przekazu (ludzie skutecznie starali się odtwarzać melodię tak, jak ją zasłyszeli). Można też – jak chcą zwolennicy opisywanej tu epidemiologii kulturowej – odwołać się do sił atrakcji, tj. tego, że dana melodia przekazywana z pokolenia na pokolenia ulegała przeobrażeniom, które czyniły ją coraz łatwiejszą do przekazania i odtworzenia w takim a nie innym kształcie. Tutaj też warto podkreślić, że w przytoczonym powyżej diagramowym przykładzie „zbiegania” do atraktorów kopie reprezentacji kulturowych zawsze różniły się od oryginału (tj. kolejne kopie zajmowały inne komórki niż „przodek”), a i tak ostatecznie dominować zaczynała niewielka grupa wariantów.

Spór ten, jak i przedstawiony powyżej model, zainspirował mnie kilka lat temu do zrobienia prostej symulacji komputerowej, której wyniki zostały opublikowane w czasopiśmie Social Evolution & History (artykuł można znaleźć tutaj lub tutaj w pdf). Moją uwagę zwróciło przede wszystkim pewne ukryte założenie, jakie zostało w ten ilustracyjny diagram włożone. Jeżeli reprezentacje kulturowe kopiowane są do sąsiedniej komórki, to już sam fakt „sąsiedztwa” jest jakąś formą „wierności” przekazu. Z tego powodu sprawdziłem, jak wyglądanie „zbieganie” cech kulturowych do atraktorów w zależności od wartości dwóch parametrów: od wierności przekazu oraz od tego, jak silne są same atraktory (czyli jak bardzo uprawdopodobniają one modyfikacje cechy kulturowej w swoim kierunku). Ale o tym, co wyszło, napiszę już w następnym poście.

Materiały pisemne, autorskie materiały graficzne oraz audiowizualne przedstawione na stronie objęte są ochroną prawnoautorską i nie mogą być wykorzystywane w całości lub części bez zgody autora. © Rafał Miśta 2021

Ewolucja środkowoeuropejskich państw narodowych

Jakiś czas temu miałem okazję pisać artykuł na temat „ewolucji kulturowej elit” (ukazał się jako rozdział w książce Lords and Boors – Westernisers and ‘Narodniks’: Chapters from Polish and Hungarian Intellectual Historytutaj jest jego wersja robocza). Jak to bywa przy takich rzeczach, większą pomoc dają one czasem autorom niż ich czytelnikom – dla mnie była to okazja, by zastanowić się, jak pożenić różne koncepcje spod parasola „ewolucji kulturowej”, a zwłaszcza turchinowskiego myślenia o historii w kategoriach modeli ekologicznych i ewolucyjnych, z wyjaśnieniem dziejów naszego regionu – tj. Europy Środkowej.

Jednym z wątków, który, jak sądzę, może być dość zręcznie uchwycony w taki sposób, to grubo ponad 100-letni trend w kierunku „unaradawiania” się państw środkowoeuropejskich. Państwa narodowe i nacjonalizmy nie są jakimiś szczególnymi wyróżnikami tej części świata, jednak mają swoją regionalną specyfikę, wyraźną zwłaszcza na tle pozostałej części Europy. Część z nich można zilustrować poniższym wykresem:

Liczba państw w Europie 1816-2016 (na podstawie danych i wg kryteriów Correlates of War – tylko państwa funkcjonujące w organizacjach międzynarodowych).

Europę można podzielić na trzy strefy: 1) zachodnią, gdzie liczba państw w ciągu ostatnich 200 lat była dość stabilna, 2) środkową, gdzie liczba państw w ciągu ostatnich dwóch wieków znacząco zmalała (na skutek zjednoczenia Niemiec i Włoch), oraz 3) wschodnią (tu Europa Środkowa), gdzie liczba państw znacząco wzrosła. Wzrost ten łączy się z przemianą jakościową: powstające państwa przeważnie są coraz bardziej jednolite etniczne. Do podziałów w oparciu o kryteria narodowościowe dorzucają się przemieszczenia ludności, migracje, eksterminacje, a także zmiany granic istniejących państw.

Odsetek mniejszości narodowych w wybranych państwach – przed i po II wojnie światowej. Źródło: Kosinski, L. A. (1969). Changes in the Ethnic Structure in East-Central Europe, 1930-1960. Geographical Review, 59(3), 388. doi:10.2307/213483 

To, co w tym procesie unaradawianie wydaje mi się ciekawe, to jego żywotność. Od uruchomienia w okresie I wojny światowej, jest on cały czas aktywny – i nawet trudno powiedzieć, by słabł. Upadek komunizmu był rewolucją nacjonalistyczną – z powodu rozpadu ZSRR, zjednoczenia RFN i NRD (sic!), rozpadu Czechosłowacji, a następnie uruchomienia długotrwałych podziałów w obrębie dawnej Jugosławii. Zajęcie Krymu przez Rosję również zwiększyło odsetek „narodu w państwie narodowym”, a wciąż możliwe są dalsze zmiany (np. podział Bośni i Hercegowiny, zjednoczenie Albanii i Kosowa). Z perspektywy ponad wieku można powiedzieć, że różnice etniczne są w naszym regionie podstawą zmian jednostek politycznych.

Jak to wytłumaczyć? Tutaj właśnie pomocny wydaje się model doboru wielopoziomowego, który jest jedną z kluczowych koncepcji dla przedstawicieli ewolucji kulturowej. Zakłada on, że doborowi podlegają nie tylko konkurujące ze sobą jednostki, ale także złożone z nich (i konkurujące ze sobą) grupy, których sukces oddziałuje na sukces jednostek. Grupa jest efektem współpracy jednostek, a każda współpraca wymaga od współpracujących jakiegoś poświęcenia. Jego koszt zwraca się wtedy, kiedy grupa „radzi sobie lepiej” niż niewspółpracujące (i niepoświęcające się) jednostki. Poziom współpracy między jednostkami zależy zatem od tego, jak bardzo odczuwają one efekty konkurencji między grupami do których należą. Jeżeli grupy konkurują ze sobą wściekle – to i jednostki łączą się we wspólnej walce. Jeżeli poziom konkurencji między grupami jest niski – to przewaga grup mocno współpracujących jest nikła i zwiększa się ilość grup o niskim poziomie wewnętrznej współpracy. Dlatego też mechanizm ten określany jest jako dobór wielopoziomowy – dobór na poziomie wyższym (grupy) decyduje o doborze na poziomie niższym (jednostek).

Tzw. równanie Price’a modelujące genetyczną selekcję grupową. Opisuje zmianę w odsetku współpracujących (∆p) jako funkcję siły selekcji międzygrupowej (βG), siły selekcji wewnątrzgrupowej (βI), genetycznego zróżnicowania międzygrupowego (VG) i średniego zróżnicowania wewnątrzgrupowego (VI). Presja selekcyjna zależy bowiem od zróżnicowania populacji: tym większa, im wyższe jest zróżnicowanie i większa siła selekcji.

Bardzo upraszczając, można powiedzieć, że „nic tak nie cementuje jak wspólny wróg wojenny”. Proces „cementowania” może zachodzić na bardzo różne sposoby: poprzez formowanie koalicji do wspólnej walki, ale również poprzez wykluczanie tych, którzy nie chcą walczyć (tj. współpracować).

Wracając zatem do trendów unaradawiania się środkowoeuropejskich państw: nietrudno zauważyć, że poziom konkurencji międzygrupowej (tj. międzypaństwowej) nie jest w całej Europie taki sam (o czym mogą świadczyć dużo częstsze zmiany granic – a zatem i zależności politycznych – w XX w. na wschodzie niż na zachodzie).

Zmiany terytorialne w Europie 1782-1998. Źródło: Kowalski M. (2016). Cykle pokoleniowe w czasie i przestrzeni. Przegląd Geograficzny, 88(4), 488-510.

Zgodnie z modelem doboru grupowego – zwiększona presja selekcyjna na poziomie grup (czyli w tym przykładzie: państw) wpływa na dobór w obrębie grup maksymalizując zdolność do wewnątrzgrupowej współpracy. W przypadku Europy Środkowo-Wschodniej – na wzrost etnicznej jednorodności państw, co usuwa szereg konfliktów wewnętrznych (których gaszenie wymaga czasu i kosztów), a pozwala na większą sterowność na poziomie jednostki politycznej. Ewolucja w kierunku etnicznych państw narodowych jest w takiej perspektywie rezultatem doboru międzygrupowego preferującego kraje, które nie poświęcają znacznej części zasobów na łagodzenie tarć wewnętrznych.

To dlaczego bycie „w przeciągu historii” (jak określił miejsce Polski Jerzy Giedroyć) nie skutkuje wielonarodowymi federacjami, ale akurat wzrostem narodowej homogeniczności jest bardzo ważnym pytaniem, na które można by sporo napisać. Kluczowe wydaje mi się jednak to, że jest to pytanie „dlaczego”, a nie „czy” – niewiele wskazuje, by projekty wielonarodowe w Europie Środkowej miały na dłuższą metę szansę na powodzenie (a przynajmniej było tak dotychczas). Etniczna homogeniczność okazywała się najstabilniejszym rozwiązaniem bez względu na to, czy była pierwotnie planowana, nieplanowana, czy była wynikiem działań danego państwa, czy była mu narzucona przez inne. To, że istniały alternatywne koncepcje, a niektóre z nich były przez jakiś czas realizowane – nie unieważnia tego wniosku. Proces ewolucyjny nie polega na tym, że powstają wyłącznie najlepiej dostosowane rozwiązania, ale na tym, że powstają różne – i z nich na skutek doboru (a w przypadku ewolucji kulturowej – również ukierunkowanych modyfikacji) z czasem wybierane/wytwarzane są rozwiązania najstabilniejsze.

Materiały pisemne, autorskie materiały graficzne oraz audiowizualne przedstawione na stronie objęte są ochroną prawnoautorską i nie mogą być wykorzystywane w całości lub części bez zgody autora. © Rafał Miśta 2021