„Cultural Attraction Theory” po polsku

Nie da się ukryć, że współczesna „ewolucja kulturowa” jest zachodnim zapożyczeniem – najważniejsze prace w tym obszarze były, są i pewnie będą pisane przez badaczy anglosaskich po angielsku. Ze względu na (póki co) niewielką recepcję tego podejścia w Polsce, a także fakt, że piszący w tym zakresie kierują teksty raczej do anglojęzycznych czasopism, problem polskich odpowiedników terminologicznych nie zaistniał. Istnieje jednak dla mnie osobiście – akurat piszę dłuższy tekst, gdzie chcę użyć polskiego określenia dla „cultural attraction theory” (CAT), którego nie ma. O teorii tej wspominałem już we dwóch wpisach (tutaj i tutaj), a gdyby ktoś chciał przeczytać „krótkie wprowadzenie do”, to polecam ten oto artykuł. W tym wpisie chciałbym zająć się tym, jak ją nazwać po polsku.

Inspiracją dla CAT jest teoria układów złożonych, a zatem „attraction” należy wiązać z pojęciem atraktora w fizyce („atraktor kulturowy” – cultural attractor – pojawia się zresztą w CAT). Niestety, „attraction” to nie „atraktor”, a raczej „atrakcja” (jak w „basenach atrakcji”). „Teoria atrakcji kulturowej” brzmi jednak źle – kojarzy się bardziej z dziedziną turystycznego marketingu. Nie lepiej brzmi „teoria atrakcyjności kulturowej”, po której należałoby raczej oczekiwać wyjaśnienia, dlaczego niektóre miejsca/osoby/rzeczy są kulturowo atrakcyjne, tj. budzą zainteresowanie, podobają się itd. A zatem jakiś odpowiednik „teorii prestiżu”.

Można również przyjąć tłumaczenie mniej kojarzące się z atraktorem, tj. „attraction” jako „przyciąganie”. W takim wypadku mielibyśmy „teorię przyciągania kulturowego”. Brzmi to lepiej (ale nadal jak „teoria prestiżu”), jednak pod pewnym względem nazwa taka wprowadza w błąd. „Przyciąganie” sugeruje deterministyczny (a nie statystyczny) charakter sił przyciągających (tak jak grawitacja działa zawsze, a nie z pewnym prawdopodobieństwem). W CAT istotne jest natomiast to, że systematyczne przeobrażenia cech kulturowych mają charakter losowy. To nie jest tak, że zawsze przekazywana ustnie historia ulega ogołoceniu ze szczegółów trudnych do zapamiętania, a podkręcone w jej fabule zostaje to, co przyciąga uwagę słuchaczy. Natomiast historia opowiadana setki razy, przechodząca przez długie łańcuchy transmisji kulturowej powinna ulec takim przeobrażeniom – gdyż po wielokrotnych powtórzeniach loterii modyfikacji wyplute zostanie nagromadzenie najbardziej prawdopodobnych przekształceń.

Być może rozwiązaniem byłoby odejście od pierwotnej intencji nazwy CAT i określenie jej np. jako „teorii atraktorów kulturowych”. Tutaj można postawić jednak zarzut, że w podejściu tym chodzi raczej o „atrakcję” niż o atraktory. Zgodnie z nim cechy kulturowe ulegają systematycznym przekształceniom i to te przekształcenia są siłą sprawczą, która decyduje o ich ewolucji do takiego a nie innego stanu. Sam stan, do którego ta ewolucja dąży (tj. atraktor) nie jest przyczyną tej ewolucji – a jedynie wypadkową różnych „czynników atrakcji”, która może być zidentyfikowana dopiero po określeniu tych czynników lub po zaobserwowaniu trajektorii zmian cechy kulturowej poddanej długiemu łańcuchowi przekształceń.

I tak przychodzą mi na myśl jeszcze dwie alternatywy – tj. „teoria kulturowych czynników atrakcji” i „teoria kulturowych czynników atrakcyjnych” (przyczyną przeobrażeń cech kulturowych w CAT są bowiem tzw. „factors of attraction”). Pierwsza z nazw nadal wykorzystuje kojarzące się z zupełnie czym innym słowo „atrakcja”. „Czynniki atrakcji” wyraźnie jednak wskazują, że jest to pojęcie z innej dziedziny. Druga z nazw nawiązuje do terminu, który pojawiał się w naukowej polszczyźnie w okresie międzywojennym. Dwa przykłady jego użycia można znaleźć w „Przeglądzie socjologicznym” z 1936 r. Na stronie 129 w artykule J. Bystronia można przeczytać o sile atrakcyjnej miejsc pielgrzymkowych, a na stronie 130 wita nas artykuł H. Tenenbauma o sile atrakcyjnej skupień wielkomiejskich. Podmienienie słowa „siły” na „czynniki” wynika z intencji twórców CAT, którzy woleli unikać określenia „forces of attraction”, gdyż zbytnio kojarzyło się z oddziaływaniem deterministycznym, a nie stochastycznym (zob. tutaj, str. 99).

Podsumowując, znalezienie polskiego odpowiednika dla „cultural attraction theory” wydaje mi się sprawą otwartą. Biorąc pod uwagę wyłącznie intencje twórców CAT powinno się je przetłumaczyć analogicznie do tego, jak fizycy tłumaczą „attraction” w kontekście dynamiki stochastycznej i zbiegania systemu do atraktora. Biorąc pod uwagę odbiór wśród przedstawicieli nauk społecznych i humanistycznych (a ostatecznie tam CAT powinien trafić), zbitka „atrakcja kulturowa” lub „atrakcyjność kulturowa” prowadzić będzie do różnych nieporozumień. Chcąc z kolei oddać jak najlepiej intencje samej CAT, problematyczne mogą być określenia sugerujące deterministyczny charakter procesu „atrakcji” (czyli: przyciąganie, siły itd.) i sprawczy charakter atraktora (tym bardziej, że to nie fizycy będą odbiorcami prac w ramach CAT).

Materiały pisemne, autorskie materiały graficzne oraz audiowizualne przedstawione na stronie objęte są ochroną prawnoautorską i nie mogą być wykorzystywane w całości lub części bez zgody autora. © Rafał Miśta 2021

O atraktorach kulturowych – cz. 2

Kontynuując temat atraktorów kulturowych rozpoczęty w poprzednim wpisie, chciałbym zwrócić uwagę na nieprzypadkowość określenia „atraktor” (nawiązującego do teorii układów dynamicznych), jak również nieprzypadkowość zastosowanej przez Dana Sperbera ilustracji działania atraktorów, nawiązującego do automatu komórkowego. Oba te zabiegi wynikały z wizji przyszłego modelowania ewolucji kulturowej z wykorzystaniem teorii systemów złożonych (przypominając, że mowa tu o wizji z lat 90.). Osobiście myślę, że nadal takie podejście ma pewien potencjał i trochę dziwi mnie względny brak (a przynajmniej niewielka liczba) prac bardziej eksplorujących teoretyczne aspekty różnego rodzaju atraktorów. Idąc tym tropem sam zresztą zrobiłem prosty model wzorowany na tym przedstawionym przez Sperbera, który chciałbym tutaj opisać. Szczegóły techniczne i dokładniejsze omówienie można znaleźć w moim artykule w Social Evolution & History (html lub pdf).

Model ten umiejscowiłem w kontekście „sporu o rolę wierności przekazu”, który – zdaniem niektórych – miał wydzielać w ramach ewolucji kulturowej dwie szkoły myślenia. Zgodnie z pierwszą z nich akumulowanie się innowacji (czyli tego, by wprowadzane innowacje w reprezentacjach kulturowych nie ginęły, ale były przekazywane dalej, będąc podstawą dla kolejnych innowacji) nie może odbywać się bez w miarę wiernego kopiowania cechy kulturowej (jeżeli nie jest kopiowana dość wiernie, to ewentualne adaptacje mogą łatwo przepaść w trakcie jej przekazywania). Zgodnie z drugą, wierność „kopiowania” cechy kulturowej nie jest istotna dla stabilności tej cechy (tj., tego, aby jej kolejne kopie były podobne do siebie) – a wręcz przeciwnie, to, co zabezpiecza nowe adaptacje przed przedwczesnym wymarciem, to właśnie twórcze podejście kopiujących, którzy w trakcie przekazu intencjonalnie „poprawiają” cechę kulturową (i nie kopiują ewentualnych „błędów”). To pierwsza podejście będzie dalej określane jako „myślenie selekcjonistyczne”, a to drugie jako „atraktorowe”. Warto jednak odnotować, że głównie zwolennicy podejścia sperberowskiego zarysowują ten spór w taki sposób – według innych, różnice te są w takim ujęciu stanowczo przerysowane i realnie między „selekcjonistami” a „atraktorowcami” istnieje jedynie spór o „akcentowanie”.

Nie chcę go tutaj rozstrzygać (zwłaszcza, że od paru lat poniekąd sam się zaczął rozstrzygać – np. ciekawe jest rozwiązanie warunkujące rolę wierności kopiowania poziomem szczegółowości [granularnością], wymaganym do subiektywnego uznania danego przekazu za wierny). Myślę jednak, że warto odróżnić porządek „opisowy”, w którym roztrząsamy, jak dokładnie przebiega proces przekazu kulturowego, od „operacyjnego”, w którym zamykamy ten proces w postaci pewnego modelu z ograniczoną liczbą parametrów i siłą rzeczy trochę „spłaszczamy” rzeczywistość. I tak, model przedstawiony przez Sperbera (a zatem na poziomie operacyjnym) wbrew pozorom nie pokazuje braku roli wierności przekazu, ale wręcz przeciwnie – zakłada, że reprezentacje kulturowe kopiowane są w pewnym zakresie niewierności (czyli pewnym zakresie wierności). Żeby pokazać, jakie znaczenie ma dokładność kopiowania przekazu dla formowania się stabilnych cech kulturowych, należałoby sprawdzić, jak taka stabilność osiągana jest przy różnych poziomach wierności.

Z drugiej strony, istnienie sił atrakcji modyfikujących obiekt przekazu kulturowego również nie jest prostym „są/nie ma”, ale siły takie mogą być mocniejsze (a zatem skłonność do modyfikowania w określonym kierunku bardziej prawdopodobna) lub słabsze (a zatem – mniej prawdopodobna). Co więcej – można sądzić, że rola wierności przekazu może mieć inne znaczenie przy słabszych siłach atrakcji niż przy silniejszych. Z takim założeniem sprawdziłem, jak wygląda „zbieganie do atraktorów” reprezentacji kulturowych w przypadkach różniących się stopniem wierności transmisji kulturowej i siłą atraktorów.

Ogólny schemat modelu symulacyjnego był następujący: w ciągłej przestrzeni możliwości 1000 losowo rozmieszczonych reprezentacji kulturowych w ciągu 1000 okresów ulegało kopiowaniu z modyfikacją, tj. po każdym okresie kopia reprezentacji kulturowej zajmowała nieco inne miejsce w przestrzeni. Proces kopiowania opisany był następującym algorytmem: każda reprezentacja kulturowa „rodziła” m nowych reprezentacji, z których „przeżywała” tylko jedna – przy czym prawdopodobieństwo przeżycia było tym większe, im bardziej pozycja danej reprezentacji była bliska uprzednio zdefiniowanym atraktorom. Odpowiada to definicji Sperbera, zgodnie z którą siły atrakcji nie działają deterministycznie, ale losowo – z pewnym prawdopodobieństwem, reprezentacje kulturowe mogą przesuwać się w przestrzeni możliwości w kierunku przeciwnym do atraktorów, takie sytuacje są jednak mniej prawdopodobne niż przeciwne. Siła atraktora jako parametr modelu określała, jak bardzo prawdopodobieństwo „przeżycia” jednej z kopii reprezentacji kulturowej zależało od bliskości atraktora.

Wierność kopiowania opisywana była w modelu przez dwa parametry: minimalną odległość między kopią a pierwotną reprezentację kulturową (czyli minimalny poziom niewierności) oraz maksymalną odległość między kopią a oryginałem (czyli maksymalny poziom wierności). Pierwszy z nich opisuje systematyczny błąd kopiowania, drugi – wielkość przekształceń, jakim poddawana jest reprezentacja kulturowa.

Rezultatem symulacji były m.in. rozkłady kopii reprezentacji kulturowych (w 1000. okresie) w przypadkach różnej siły atraktorów (a = 0.5, a = 1, a = 2), różnego systematycznego błędu kopiowania (Ri = 0.01, Ri = 1.25) i różnego poziomu przekształceń (Ro = 0.75, R0 = 2.25). Dla porównania z modelem ilustracyjnym Sperbera, przedstawiłem je na wykresach, w których przestrzeń podzielono na 10×10 obszarów i zliczono liczbę końcowych kopii reprezentacji kulturowych w tych obszarach (umieszczając atraktory w tych samych miejscach, co na sperberowskim rysunku). To, na co warto zwrócić uwagę, to na ile reprezentacje w różnych przypadkach są rozproszone/skoncentrowane wokół atraktorów:

Wyniki modelu symulacyjnego dla 9 przypadków: słabej, średniej i wysokiej siły atrakcji (a = 0,5, a = 1, a = 2), niskiego i wysokiego minimalnego poziomu wierności (Ri = 0,01, Ri = 1,25), niskiego i wysokiego maksymalnego poziomu niewierności (Ro = 0,75, Ro = 2,25). Współrzędne atraktorów: (3.5, 2.5), (6.5, 7.5); m = 5. Źródło: Miśta R. (2018). The Relationship between the Accuracy of Cultural Transmission and the Strength of Cultural Attractors. Social Evolution & History 17(2), 42-63.

Ogółem, tam gdzie atraktory są słabsze – tam stopień koncentracji wokół atraktorów jest słabszy (a tam gdzie mocne – mocniejszy). Na stopień koncentracji ma jednak wpływ również wierność przekazu – w szczególności ważny jest tu parametr Ro (tj. poziom przekształceń). Ma to następującą konsekwencję: nawet gdy siły atrakcji są słabe wierność transmisji pomaga konwergencji reprezentacji kulturowych w stronę atraktorów; w sytuacji, gdy siły atrakcji są mocne – silne przekształcenia i duży błąd kopiowania utrudniają konwergencję. Można nawet mówić o możliwości kompensowania sił atrakcji przez wierność przekazu. Za formowanie się stabilnych, dominujących wariantów danej opowieści czy melodii może odpowiadać dużo większa „chwytliwość” niektórych jej wersji. Może jednak być tak, że warianty te wcale nie wyróżniają się aż tak swoją atrakcyjnością (jedynie trochę), ale ich odbiorcy przekazują je od ucha do ucha w sposób dostatecznie dokładny, co w dłuższym okresie również prowadzi do wyłonienia się wersji „zwycięskich”.

Jak już wspominałem – gdyby ktoś był ciekaw szczegółów samego modelu – zapraszam do artykułu. Warto mieć na uwadze, że model ten ma już kilka lat, a w tym czasie dyskusja o atraktorach i selekcji kulturowej poszła trochę do przodu. Być może jednak kogoś zainspiruje to do dalszego symulacyjnego badania różnych rodzajów atraktorów i ich znaczenia dla teorii ewolucji kulturowej.

Materiały pisemne, autorskie materiały graficzne oraz audiowizualne przedstawione na stronie objęte są ochroną prawnoautorską i nie mogą być wykorzystywane w całości lub części bez zgody autora. © Rafał Miśta 2021

O atraktorach kulturowych – cz. 1

Jedną z ważniejszych prac dla współczesnej teorii ewolucji kulturowej jest książka Dana Sperbera „Explaining Culture. The Naturalistic Approach” (tutaj w pdf). W niej to zarysowana jest idea epidemiologii kulturowej – tj. opisywania kultury w kategoriach przekazywanych od osoby do osoby reprezentacji kulturowych. Reprezentacje te występują w dwóch postaciach: reprezentacji umysłowych (tj. tego, jak dana reprezentacja kulturowa przechowywana jest w umyśle – czyli wyobrażenia, wierzenia, zamiary) oraz reprezentacji publicznych (tj. tego, jak reprezentacje umysłowe przekuwane są na efekty widoczne przez innych – zachowania, wypowiedzi, przedmioty itp.). Łańcuch przekazu reprezentacji kulturowych polega na tym, że dana reprezentacja publiczna wywołuje w umysłach odbiorców jakiejś jej odwzorowanie – tj. reprezentację umysłową (np. usłyszana melodia zostaje zapamiętana przez słuchaczy). Odbiorcy z kolei, na podstawie swoich reprezentacji umysłowych, zachowują się w określony sposób, tworząc kolejne reprezentacje publiczne (np. jeżeli melodia jest „chwytliwa”, to zostaje później nucona lub grana). W pewnych okolicznościach postać reprezentacji publicznych zostaje w miarę wiernie przekazywana od osoby do osoby, pomimo ciągłych przekształceń na etapie każdego z ogniw tego łańcucha.

Co jest niezwykle istotne – to spostrzeżenie, że proces przekazu reprezentacji kulturowych nie pozostaje bez wpływu na same reprezentacje, które za każdym razem są mniej lub bardziej modyfikowane. Co więcej – zmiany te nie są zupełnie losowe: niektóre przekształcenia są bardziej prawdopodobne, a niektóre mniej. Np. jeżeli myślimy o przekazie ustnym jakiegoś bardzo długiego i obfitującego w nieistotne szczegóły tekstu (np. tego postu), to można podejrzewać, że przechodząc przez taki łańcuch przekazów, bardziej prawdopodobne jest, że skończy on w uproszczonej wersji, a nie w jeszcze dłuższej z jeszcze większą liczbą małoważnych detali. Jeżeli jakieś szczegóły pozostaną – to np. takie, które są niezbędne dla utrzymania znaczenia tekstu, lub takie, które szczególnie pobudzają uwagę odbiorców (seks, obrzydliwości itp.). Mogą też pojawić się szczegóły zmienione – jeżeli np. pierwotny tekst będzie zawierał treści niespójne, które dla słuchaczy wydadzą się błędem opowiadacza („zaprzągł krowę w stajni”), to może on zostać przez nich „poprawiony” („zaprzągł konia w stajni”).

I tak dochodzimy do koncepcji atraktorów kulturowych. Otóż rozkład takich różnoprawdopodobnych przekształceń, to w terminologii sperberowskiej siły atrakcji (tak ja to tłumaczę, w oryg. forces of attraction, więc może bardziej „siły przyciągania”?). Siły atrakcji działają losowo, ale jeżeli łańcuchy przekazów kulturowych będą odpowiednio liczne/długie, to nawet małe różnice w prawdopodobieństwach możliwych modyfikacji będą w długim okresie skutkowały częstszym występowaniem pewnego typu wariantów danej reprezentacji kulturowej. Osobiście porównałbym ten proces do formowania się otoczaków: na początku mamy różnokształtne odłamki skalne, które niesione prądem strumieni i rzek obijają się o dno oraz inne odłamki, przez co ulegają przekształceniom. Bardziej prawdopodobne jest, że otarcia będą prowadziły do wygładzania się ich krawędzi, a nie do powstawania nowych – co skutkuje tym, że u ujścia wszystkie te kamienie mają dość podobny jajowaty i kolisty kształt. Oczywiście, różnią się między sobą – są większe, mniejsze, bardziej płaskie i pełniejsze – występują jednak w dużo bardziej podobnych do siebie wariantach, niż na początku rzecznego spławu.

Dan Sperber ilustrował swoją koncepcję takim oto diagramem reprezentującym wędrówkę wariantów reprezentacji kulturowej po przestrzeni możliwości (tj. 10 x 10 komórek reprezentujących różne możliwe warianty)

Źródło: Dan Sperber (1997) Selection and attraction in cultural evolution. In M. L. Dalla Chiara et al. (eds.), Structure and Norms in Science (Kluwer), 409-426. A dokładniej – str. 419.

W tym przykładzie reprezentacja kulturowa jest co jakiś czas kopiowana i modyfikowana, co „przenosi” jej kopię w przestrzeni możliwości do komórki w jednym z 8 potencjalnych kierunków (górny rysunek). Niektóre kierunki są jednak bardziej prawdopodobne (te wskazujące na ciemne kwadraty na dolnym rysunku) niż inne, przez co po wielu turach takiego kopiowania z przekształceniami coraz więcej reprezentacji kulturowych kończy w wariantach bliskich ciemnym kwadratom. Rozkład prawdopodobieństw „bycia skopiowanym” w różnych kierunkach – to siły atrakcji. Obszary wokół których ostatecznie gromadzą się warianty reprezentacji kulturowej – to atraktory.

Warto mieć na uwadze kontekst, w jakim idea ta powstawała – a mianowicie w konflikcie z innymi nurtami ewolucji kulturowej, zgodnie z którymi dana cecha kulturowa jest stabilna (a zatem, której kolejne warianty nie zmieniają się znacząco) wówczas, gdy przekaz kulturowy jest dostatecznie wierny. Przykładowo, aby wyjaśnić dlaczego jakaś melodia była w zbliżonym kształcie przekazywana przez pokolenia można odwołać się do wierności przekazu (ludzie skutecznie starali się odtwarzać melodię tak, jak ją zasłyszeli). Można też – jak chcą zwolennicy opisywanej tu epidemiologii kulturowej – odwołać się do sił atrakcji, tj. tego, że dana melodia przekazywana z pokolenia na pokolenia ulegała przeobrażeniom, które czyniły ją coraz łatwiejszą do przekazania i odtworzenia w takim a nie innym kształcie. Tutaj też warto podkreślić, że w przytoczonym powyżej diagramowym przykładzie „zbiegania” do atraktorów kopie reprezentacji kulturowych zawsze różniły się od oryginału (tj. kolejne kopie zajmowały inne komórki niż „przodek”), a i tak ostatecznie dominować zaczynała niewielka grupa wariantów.

Spór ten, jak i przedstawiony powyżej model, zainspirował mnie kilka lat temu do zrobienia prostej symulacji komputerowej, której wyniki zostały opublikowane w czasopiśmie Social Evolution & History (artykuł można znaleźć tutaj lub tutaj w pdf). Moją uwagę zwróciło przede wszystkim pewne ukryte założenie, jakie zostało w ten ilustracyjny diagram włożone. Jeżeli reprezentacje kulturowe kopiowane są do sąsiedniej komórki, to już sam fakt „sąsiedztwa” jest jakąś formą „wierności” przekazu. Z tego powodu sprawdziłem, jak wyglądanie „zbieganie” cech kulturowych do atraktorów w zależności od wartości dwóch parametrów: od wierności przekazu oraz od tego, jak silne są same atraktory (czyli jak bardzo uprawdopodobniają one modyfikacje cechy kulturowej w swoim kierunku). Ale o tym, co wyszło, napiszę już w następnym poście.

Materiały pisemne, autorskie materiały graficzne oraz audiowizualne przedstawione na stronie objęte są ochroną prawnoautorską i nie mogą być wykorzystywane w całości lub części bez zgody autora. © Rafał Miśta 2021